sobota, 28 lutego 2015

Czeladnik fryzjerski

Mama czesała o poranku córkę. W pewnej chwili, Mama dostrzegła kątem oka, że Jachol skrada się po szczotkę do włosów, którą położyła na podłodze. Ponieważ obie ręce miała zajęte warkoczem dobieranym, Mama zawołała tylko "Jachol, nie wolno brać szczotki do buzi!".

Jachol spojrzał na Mamę z wyrzutem. Po czym wziął szczotkę do ręki i zaczął fachowo rozczesywać siostrze włosy.

piątek, 27 lutego 2015

Optymalne miejsce w szeregu

Przy okazji lektury jakiejś książeczki Mama spytała córkę czy lepiej być starszą czy młodszą siostrą. "Najlepiej być średnią siostrą" odparła Zochacz bez wahania.

Cóż, nie od dziś wiadomo, że fajnie dwóch bratów mieć.

czwartek, 26 lutego 2015

Brak powodów do ADHD

Pietruszka pożalił się Mamie, że jedna z koleżanek z klasy powiedziała o nim, że ma ADHD. Mama spytała więc syna , czy wie co to znaczy. Kiedy Pietruszka zaprzeczył, Mama wyjaśniła mu, że prawdziwe ADHD to rodzaj choroby, ale często o kimś kto nie może usiedzieć w miejscu, kręci się i wierci mówi się właśnie, że ma ADHD.

Pietruszka chwilę się zamyślił po czym odparł stanowczo "To w takim razie ona ma ADHD a nie ja. Bo ona ciągle się odwraca na lekcjach do tyłu i pani jej zwraca uwagę. A ja się nie odwracam. Bo po co. Przecież za mną jest ściana".

Siedzenia w ostatniej ławce ma pewne plusy.

środa, 25 lutego 2015

Artystyczne zwiedzanie

Rodzice opowiadali znajomym o ostatnim wyjeździe do Wrocławia. Znajomi byli nieco zaskoczeni tym, że rodzice porwali się na taką wyprawę z Jacholem. Mama uśmiechnęła się i powiedziała "Bo nasz Jachol to prawdziwy turysta".

Zochacz energicznie pokiwała twierdząco głową. Mama spytała więc czy wie, co oznacza słowo turysta. "To ktoś kto ładnie rysuje" odparła Zochacz bez wahania.

Szczęśliwie z Jachola nadal lepszy turysta niż artysta.

wtorek, 24 lutego 2015

Skoczny smakosz

Rodzina odwiedziła niedawno miejsce w którym goście mogli skosztować egzotycznych potraw, wystawionych w formie szwedzkiego stołu. Tata zaproponował Pietruszce żabie udko. Pietruszka przeczytał opis dania, skrzywił się i odmówił. Tata nałożył więc jedno Zochacz, nie mówiąc co to dokładnie jest. Zochacz zjadła, oblizała się i powiedziała "Pietruszko, zachęcam. Naprawdę smaczne".

Kiedy Zochacz już się dowiedziała, że zjadła nogę żaby ucieszyła się jeszcze bardziej. I przez kolejne pięć minut skakała po restauracji jak mała żabka.

poniedziałek, 23 lutego 2015

Lodowa dekonspiracja

Po obiedzie rodzice zastanawiali się nad kwestią deseru. Żeby uniknąć zbędnych dyskusji, jak zawsze w takiej sytuacji przeszli na angielski. "Ice cream?" spytała Mama. Na co z kanapy rozległ się głos Pietruszki "Lody, będą lody?!".

No cóż, angielski już spalony. Niemiecki Eis też raczej się nie sprawdzi, podobnie jak мороженое. Miejmy nadzieję, że hiszpańskie helado jeszcze długo będzie enigmatyczne, bo rodzicom kończą się już języki w których mogliby prowadzić poufne konsultacje.

sobota, 21 lutego 2015

Kultura pospieszania

Podczas kolejnej rundy zabawy w zoo zaginął mały lew o znajomo brzmiącym imieniu Bachol. Jego lwia mama Zochacz zarządziła poszukiwania. Mamie wybitnie nie chciało się biegać po domu, próbowała więc jakoś odwrócić uwagę córki. Zochacz spojrzała na Mamę z ukosa i wypaliła "No ruszmy tyłki i poszukajmy tego lwiątka".

Mama spojrzała na Zochacz poważnie i karcącym tonem oświadczyła, że to nie jest słownictwo które będzie akceptować. Zochacz pokornie spuściła głowę po czym powiedziała głosikiem słodkim jak miód "Czy możemy podnieść nasze pupy i poszukać tego lwiątka?"

piątek, 20 lutego 2015

Atrakcje dla Dużych

Pietruszka dojrzał przez okno balkonowe migające światła koło bloku obok. Z miejsca zaczął się zastanawiać cóż mogło się stać i czy jest to radiowóz czy też może straż pożarna. Słysząc to Tata zaproponował "No to zakładaj kurtkę i idź sprawdź". W pierwszej chwili Pietruszka był nieco zaskoczony, ale szybko pobiegł się ubierać, na wypadek gdyby Tata zmienił zdanie.

Kiedy Pietruszka wyszedł z domu Zochacz i Jachol zajęli miejsce obserwacyjne przy drzwiach balkonowych, po czym Zochacz zaczęła tłumaczyć Jacholowi "Ty też będziesz mógł pójść obejrzeć straż pożarną jak będziesz duży. Ale będziesz musiał mieć przynajmniej 7 lat."

czwartek, 19 lutego 2015

Specyficzne zaszczyty

Zochacz startowała ponownie w przedszkolnym konkursie recytatorskim. Ponieważ rok temu go wygrała, tym razem rodzice nie spodziewali się wielkiego sukcesu, zwłaszcza że wychowawczyni wybrała dla niej bardzo trudny wiersz i dała tylko półtora tygodnia na przygotowanie go.

Kiedy Mama przyszła odebrać córeczkę spytała jak jej poszło. "Zajęłam zaszczytne czwarte miejsce" odparła Zochacz z powagą. Wychowawczyni uśmiechnęła się i szepnęła "Tym razem tylko wyróżnienie".

Cóż, w domu, w którym do gier karcianych czy planszowych jest zawsze czterech graczy, "zaszczytne czwarte miejsce" jest synonimem "może i nie wygrałam, ale przyjęłam to z godnością".

środa, 18 lutego 2015

Sygnał gotowości

Koło południa Jachol zaczął marudzić, więc Tata wstawił do mikrofali zupę którą ugotował mu wczoraj. Kiedy nastawiony czas minął i mikrofala wydała charakterystyczny dźwięk, Jachol natychmiast przybiegł do kuchni, spojrzał na kuchenkę i zawołał do Taty "Eeee!".

Mikrofalówka wydaje się być pierwszym urządzeniem którego zastosowanie rozpoznają maluchy.

wtorek, 17 lutego 2015

Zamaskowany teatroman

W tym roku gromada zuchowa Pietruszki poznaje różne kraje, ich historię i kulturę. Na pierwszy ogień poszedł Izrael, potem była Australia ("I malowaliśmy palcami tak jak aborygeni!"), obecnie na tapecie jest Grecja. Pietruszka przyniósł do domu własnoręcznie wykonaną maskę, po czym objaśnił rodzinie przy kolacji, że w Grecji teatr odbywał się tylko w jednym miejscu, że najpierw był chór, potem zaś aktorzy, którymi mogli być wyłącznie mężczyźni. I którzy nosili maski.

Mama mgliście pamięta, że w liceum pojawiało się hasło "jedność czasu, miejsca i akcji". Co do reszty będzie się Mama u Pietruszki dokształcać.

poniedziałek, 16 lutego 2015

Tysiąc pięćset plus

Mama bardzo dziękuje za wszystkie miłe komentarze pod ostatnim okrągłym wpisem. Naprawdę były, są i będą one dla niej bardzo ważne.

Zgodnie z obietnicą, czas na rozwiązanie konkursu.
  1. Mama ma na imię Ania. A konkretnie Mama Ania.
  2. Mama ma brata, znanego pod kryptonimem Wujek Maciek.
  3. Mama zbiera pocztówki wysłane z egzotycznych miejsc.
  4. Mama jest szatynką i ma ciemne oczy. A konkretnie wygląda tak jak na obrazku który pojawia się przy jej komentarzach.
  5. Mama jest mistrzynią naleśników.
Serwetka leci do Marty - serdecznie gratulujemy :).

niedziela, 15 lutego 2015

Elektryczna jednostka chorobowa

Jak co niedzielę, po wyjściu z kościoła Mama przystąpiła do odpytania starszych dzieci z treści Ewangelii. Bardzo z siebie dumna Zochacz oświadczyła "Dzisiaj ksiądz czytał o tym, jak do Pana Jezusa przyszedł chory na prąd!".

Dwa tysiące lat temu musiała to być prawdziwie elektryzująca wiadomość.

Zochacz z omastą

Zochacz uderzyła się w kolano i rozpłakała się z całego serca. Kiedy Mama ja przytuliła i obiecała kolano podmuchać Zochacz wychlipała "A pomaścisz mnie?".

"Oczywiście" odparła Mama i wyjęła z apteczki maść nagietkową czyli cudowny lek pomagający w domu na wszystko. Każda matka ma pewnie taki cudowny lek, który działa zwykle lepiej niż najbardziej wysublimowane farmaceutyki.

piątek, 13 lutego 2015

Przyjaciel samowolny

W nocy Jachol marudził bardziej niż zwykle. W końcu koło trzeciej nad ranem wylądował u rodziców w łóżku. O poranku przeciągnął się leniwie, po czym przytulił do Mamy. Mama uśmiechnęła się czule i pogłaskała go mówiąc "Och, mój przyjacielu". A następnie zanuciła

Mój przyjacielu byłeś mi naprawdę bliski
Mój przyjacielu wiesz że byłeś mi jak brat
Dałem ci wiarę, dałem ci spokój
Dałem gitarę, dałem samochód, 
Żony nie dałem, żonę wziąłeś sobie sam.

"Prawda" powiedział Tata z przekąsem.


czwartek, 12 lutego 2015

Pomoc lingwistyczna

Pietruszka wypatrzył przy ulicy napis "bus/tram". Zaskoczony zapytał rodziców co on oznacza. Tata odwrócił pytanie mówiąc, że przecież Pietruszka wie co to znaczy po angielsku "bus". Pietruszka potwierdził, mówiąc, że to autobus. Tata poradził więc żeby się zastanowił co oznacza "tram". Zanim jednak Pietruszka zdążył się odezwać Zochacz wypaliła "No przecież tramwaj".

No przecież.

środa, 11 lutego 2015

Ortografia vs matematyka

Pietruszka ma notes w którym zapisuje sobie fajne miejsca które widział. Ostatnio narysował w niej duży okrągły budynek i podpisał "Hala Stólecia". Kiedy Mama zwróciła uwagę na błąd ortograficzny Pietruszka zaprotestował słabo "Ale przecież wymienia się na STO".

poniedziałek, 9 lutego 2015

Tysiąc pięćset

Kiedy prawie 6 lat temu Mama zakładała tego bloga nawet przez myśl jej nie przeszło, że będzie miała z tego tyle frajdy i że stanie się on tak istotną częścią jej życia. Ot, miał to być taki mały kajecik do zanotowania kilku zabawnych dzieciowych historyjek. Liczby jednak nie kłamią - dzisiejszy post ma dokładnie numer 1 500 (słownie: tysiąc pięćset). A to oznacza, że mały kajecik rozrósł się już w opasłe tomisko.

Kiedy Mama dojrzała tę okrągła liczbę odczuła gwałtowną potrzebę jej uczczenia w jakiś szczególny sposób. Postanowiła więc poprosić Kochanych Czytelników o to, żeby zamiast gratulacji napisali jej w komentarzu jedno czy dwa zdania dlaczego zaglądają na nasz blog i co sprawia że do niego wracają. Jeśli wolicie możecie też zalinkować jakąś notkę która szczególnie Wam się podobała. Jak Mamę po raz kolejny dopadnie brak czasu i sił to sobie Mama te wpisy poczyta w celach motywacyjnych :).

Dodatkowo, Mama postanowiła nagiąć własne zasady, w myśl których blog miał zawierać tylko historyjki z dziećmi w roli głównej i zorganizować pierwszy w historii konkurs. A żeby już nagiąć zasady na całej linii konkurs nie będzie o ani Pietruszce ani o Zochaczu ani nawet o Jacholu. Konkurs będzie z wiedzy o Mamie. W końcu ktoś te 1500 postów nasmarował, a pisząc tyle o własnych dzieciach nie sposób nie przemycić paru informacji o sobie.

Żeby wziąć udział w konkursie należy: (i) zgłosić się w komentarzu pod tą notką lub pod informacją na FB a następnie (ii) odpowiedzieć mailem na adres mama.pzj [małpa] gmail.com albo przez prywatną wiadomość na FB na poniższe pytania (jeśli nie znacie wszystkich to na część, ale im więcej tym lepiej). Odpowiedzi w komentarzach będą kasowane - dajmy szansę wszystkim :).

  1. Jak Mama ma na imię?
  2. Czy Mama ma rodzeństwo? A jeśli tak, to jak ma na imię?
  3. Co kolekcjonuje Mama?
  4. Jakiego koloru są Mamy włosy (nie komplikujmy: blondynka / brunetka / ruda) i Mamy oczy (czarne/brązowe - niebieskie/szare - zielone)?
  5. Jakie jest Mamy popisowe danie?
Wyniki ogłoszone zostaną za tydzień. Nagrodą jest serwetka własnoręcznie wykonana przez Mamę. Jedyny, unikatowy egzemplarz. W praktycznym kolorze "kawa z mlekiem", dzięki czemu będzie można jej używać jako podkładki pod spodek przy czytaniu kolejnych 1500 postów z naszego bloga.




P.S. Filiżanka nie jest częścią nagrody ;).

niedziela, 8 lutego 2015

Niezapomniani

Żeby osłodzić trochę rozczarowanie związane z Placem Solnym, Mama zabrała Pietruszkę i Zochacza do cukierni na rurki z bitą śmietaną. Kiedy płaciła, ekspedientka spojrzała na nią jakoś dziwnie i spytała "A dzieci to chyba były tu już wczoraj. Ale pani nie było tylko tata".

Mama nie wie co oni tam narozrabiali, ale widać wywarli niezatarte wrażenie.

sobota, 7 lutego 2015

Plac niezgody

Przy okazji polowania na wrocławskie krasnale, Mama zaopatrzyła się w stosowną mapkę. Analizując ją pierwszego dnia wieczorem stwierdziła, że wędrując po okolicach Rynku przegapili cztery krasnale znajdujące się na sąsiadującym z nim Placu Solnym.

Kiedy następnego dnia Mama wyskoczyła z Pietruszką i Zochaczem na chwilę na Rynek, Pietruszka grzecznie poprosił żeby odbić na wspomniany Plac Solny. Mama się zgodziła, zaznaczając, że najpierw muszą załatwić inne rzeczy. Przez kolejne czterdzieści minut syn co pięć minut kontrolnie pytał "Pamiętasz, że jeszcze idziemy na plac?". Mama potakiwała i potwierdzała cierpliwie, że na plac pójdą ale na końcu.

Kiedy w końcu dotarli na miejsce i zidentyfikowali brakujące krasnale, Mama zarządziła powrót do domu. Zochacz zaprotestowała gwałtownie "Ale przecież mieliśmy iść na plac!". Mama potwierdziła, po czym pokazała na tablicę na kamienicy "Jesteśmy już na Placu Solnym, właśnie tutaj szliśmy". Zochacz wybuchnęła płaczem "Ale ja myślałam że idziemy na plac zabaw!".

Niestety urbanista projektujący przed wiekami wrocławski Rynek nie zaplanował na nim placu zabaw. Co zdaniem Zochacz jest poważnym błędem w sztuce.

czwartek, 5 lutego 2015

Ostatni dzień niemowlęctwa

To przecież było ledwie wczoraj kiedy Mama po raz pierwszy ujrzała swojego maluśkiego synusia. A tu nagle okazuje się, że dziś jest ostatni dzień kiedy w domu mieszka niemowlak. Jutro, z fanfarami, Jachol zostanie awansowany na "małe dziecko". Na samą myśl Mamie w żołądku wiąże się mały supełek.

Ten rok przeleciał jak sen złoty. Jachol wyrósł, zmądrzał, wyprzystojniał. Biega po całym domu, śmieje się i podśpiewuje pod nosem. Buduje wieże z klocków, sprząta rodzeństwu w szafkach i usilnie stara się wejść do piekarnika. Słowem zachowuje sie jak najwspanialszy roczny chłopak na świecie.

Wszystkiego najlepszego synku. Dla Mamy i tak będziesz zawsze jej malutkim synusiem.

środa, 4 lutego 2015

Najważniejszy punkt jadłospisu

Po długiej wędrówce wrocławskimi uliczkami dorośli zdecydowali o postoju w małej kawiarni. Starsze dzieci poprosiły o gorącą czekoladę i rozbiegły się po lokalu. Jachol dorwał menu i zaczął je wnikliwie oglądać. Ciocia Eliza uśmiechnęła się do niego i spytała "A co ty masz w menu Jasiu?". Jachol wyszczerzył wszystkie osiem zębów i powiedział "Mamma!".

Mama w menu pojawia się już rzadko, ale jak widać nadal jest największym powodem do radości.

poniedziałek, 2 lutego 2015

My Little Racławice

W zeszłym tygodniu cała rodzina podziwiała Panoramę Racławicką. Po wyjściu, rodzice spytali dzieci czy im się podobało. Zochacz stanowczo zaprzeczyła. Zaskoczony Tata powiedział, że przecież na obrazie były pola, lasy i koniki. "Tak, ale nie kolorowe" odrzekła córka.  Tata przypomniał jej więc że były koniki czarne, białe i kasztany. Zochacz pokręcił jednak głową i stwierdziła "Tak, ale to były chłopackie kolory a dziewczyńskich nie było".

Mama ma dużą wyobraźnię, niemniej jednak wizja Kościuszki dowodzącego atakiem kosynierów na grzbiecie Twilight Sparkle przerasta jej możliwości.

niedziela, 1 lutego 2015

Spełnione oczekiwania

W parafii rodzinnej jest zwyczaj, że w czasie udzielania komunii, małe dzieci idą do ołtarza wraz z rodzicami a ksiądz je błogosławi. Pietruszka i Zochacz są do tego tak przyzwyczajeni, że kiedy są w innej parafii nie ma sposobu by ich przekonać, żeby zostali w ławce. Widok maluchów wpatrujących się w niego wyczekująco zwykle wzbudza w księdzu małą konsternację. Niektórzy wpadają na to żeby nałożyć na dzieci dłoń (nawet jeśli na co dzień nie ma takiego zwyczaju), w większości przypadków Pietruszka i Zochacz odchodzą od ołtarza naburmuszeni i muszą się zadowolić znakiem krzyża zrobionym na czole przez któreś z rodziców.

Kiedy w kościele dominikańskim we Wrocławiu dzieciaki pomaszerowały do ołtarza celebrans uśmiechnął się do nich radośnie, po czym z powagą je pobłogosławił. Wracając do ławki Pietruszka oświadczył "Wreszcie porządny kościół".