niedziela, 31 stycznia 2016

Bałwanek

Mama uświadomiła sobie dziś jak wspaniałym pomysłem było założenie tego bloga. Bo gdyby nie blog to ilu osobom mogłaby się pochwalić tym jak pięknego bałwanka namalował Jachol? W pracy ma zespół raptem dziesięcioosobowy, z czego połowa nie ma dzieci i na pewno na sztuce się nie zna. Mogłaby nosić bałwanka w torebce i pokazywać ludziom na ulicy, ale istnieje ryzyko że mógłby się pomiąć. Nawet gdyby powiesić go w salonie nad kanapą to aż tak wielu gości do domu nie przychodzi.

A tu proszę, dzięki blogowi cały internet ma szansę się Jacholowym bałwankiem zachwycić. W dodatku za pięćdziesiąt lat Mama będzie mogła pokazać wnukom jakiego zdolnego ma synka. O ile Jachol pozwoli ...


P.S. Tata przyznaje się do pomocy przy kapeluszu. Ale wcale to matczynego rozczulenia i zachwytu nie zmniejsza. 

piątek, 29 stycznia 2016

Safari

Pietruszka opowiadał o łazikach marsjańskich. W pewnej chwili Mama spytała "A gdzie ty to wszystko widziałeś? " Pietruszka wzruszył ramionami i odparł "Na safari".

Widząc zdezorientowaną twarz Mamy, Tata szepnął "Safari to taka przeglądarka. W internecie je widział."

Mama słyszała o wykluczeniu cyfrowym seniorów. Ale nie wiedziała, że już jej to dotyczy.

czwartek, 28 stycznia 2016

Poważne traktowanie wyznaczonych zadań

Po kolacji Mama rozdawała zadania "Tata, wyjmij Jachola z fotelika i umyj go po jogurcie. Pietruszka, weź ściereczkę i wytrzyj stół z jogurtu. Ja będę tasować karty do Uno".

Pietruszka sięgnął po ściereczkę, ale odwrócił się i spytał podejrzliwie "A Zochacz co będzie robić?". Mama rozejrzała się, po czym nie widząc żadnego pilnego zadania które mogłaby zlecić córce, odparła zdecydowanym tonem "A Zochacz będzie ładnie wyglądać".

W tej sekundzie Zochacz zerwała się z krzesła i pobiegła w kierunku swojego pokoju wołając "To ja lecę się przeczesać!". Wróciła po chwili z nowym kucykiem i galowymi spinkami w kształcie szkarłatnych róż. To się nazywa poważne traktowanie przydzielonych przez Mamę obowiązków.

środa, 27 stycznia 2016

Krytyk sztuki

Zochacz była z klasą w Domu Sztuki na wystawie twórczości Joana Miró. Wieczorem Mama spytała ją czy obrazy jej się podobały. Zochacz skrzywiła się i odparła "Nie. Te obrazy w ogóle nie były dokończone tylko jakieś pomajtane."

Wielcy znawcy twierdzą że surrealizm Miró nawiązuje do rysunków dzieci. Ale nawet dziecko wie, że rysunek powinien być skończony. A nie taki tylko pomajtany.

"Bleu II", aut. Joan Miro

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Fondue

"Dziś na kolacje będzie fondi" oświadczył z dumą Tata. Pietruszka zdziwił się niepomiernie i spytał "Co będzie na kolację?!". Tata pokazał mu opakowanie, na co twarz Pietruszki się rozświetliła i powiedział "Aha, fądjuu". 

Rodzicie już się przyzwyczaili do tego, że Pietruszka i Zochacz poprawiają ich wymowę po angielsku. I do tego, że zwykle mają rację. Powoli zaczynają się przyzwyczajać do tego, że ich niemiecki też bywa korygowany przez starsze latorośle. Ale na francuski gotowi jeszcze nie są.

P.S. Okazało się, że Pietruszka słowo fondue poznał na niemieckim. Więc w sumie można uznać, że powyższa sytuacja idzie jeszcze na konto poprawiania niemieckiego.

niedziela, 24 stycznia 2016

Podwójna dawka

Wieczorami, Mama opowiada Zochacz bajkę na dobranoc. W dni kiedy jest bardziej zmęczona, bajka czasem płynie samodzielnie, niemal niezależnie od Mamy. Ostatnio kiedy Czerwony Kapturek pakował koszyczek który miał zabrać do babci, wsadził tam „marcheweczkę i ziemniaczki i kartofelki i sok malinowy …”.

Czujna jak zawsze Zochacz zareagowała bezbłędnie „Ziemniaczki i kartofelki to to samo!”. Mama otworzyła oczy i zgodziła się z opinią córki. Zochacz kiwnęła zadowolona głową i dodała „Czyli miała podwójna porcję ziemniaczków. Opowiadaj dalej”. 

sobota, 23 stycznia 2016

Chatka Puchatka

Pietruszka i Zochacz, jak wszystkie dzieci mieszkające w okolicy, chodzą do szkółki narciarskiej. Kiedy starsze rodzeństwo śmiga po stoku, Jachol spędza czas na śnieżnym placu zabaw. Ostatnio budował igloo. No dobrze, Tata trochę pomagał.


czwartek, 21 stycznia 2016

Kulaśnie

Pietruszka opowiadał o czymś Tacie a opowieść swą skwitował stwierdzeniem "I było naprawdę kulaśnie". Zaskoczony Tata spytał "A co to znaczy?".

Pietruszka podrapał się po głowie i odparł "No wiesz. It was the coolest". Jak widać słowotwórstwo działa w obie strony.

środa, 20 stycznia 2016

Dziadek wielofunkcyjny

Jednym z najtrudniejszych aspektów nauki obcego języka jest to, że słowa która brzmią identycznie w jednym języku zwykle nie są homonimami w drugim. Kiedy Zochacz opowiadała o tym jak wystawiali „Dziadka do orzechów” na chwilę się zawiesiła po czym z radością powiedziała „Nut, nut, nut grandpa!”.

wtorek, 19 stycznia 2016

Uno-demolka

Już kilka razy na tym blogu Mama wspominała, że jedną z ulubionych rodzinnych gier towarzyskich jest Uno. Formalnie jest od siedmiu lat, ale pięcioletnia Zochacz garnie się do niej z radością. Choć po ostatnich dwóch dniach, Mama rozważa żeby jej jednak zabronić, mówiąc że jest na Uno za mała.


P.S. Dla ułatwienia Mama doda, że wygrywa ten kto ma najmniej punktów.

niedziela, 17 stycznia 2016

Brak zagrożenia

W niedzielne popołudnia rodzina lubi czasem zagrać w Swissmanię, grę planszową która oprócz przemieszczania się po ogromnej planszy wymaga od uczestników wykonywania zadań i odpowiadania na pytania dotyczące największych atrakcji turystycznych Szwajcarii.

Podczas ostatniej gry Zochacz złapała leżącą na górze kartę z pytaniami i zaczęła się w nią wpatrywać w skupieniu. Widząc to Tata powiedział stanowczo "Zochacz, oddawaj. To oszukiwanie." Zochacz spojrzała na Tatę filuternie i doparła "Tata ale to na niby. Przecież ja nie umiem czytać".

A kto ją tam wie, lepiej dmuchać na zimne. 

sobota, 16 stycznia 2016

Kariera dla inżyniera

Pietruszka, Zochacz i Jachol odwiedzili niedawno bardzo polecane Muzeum Transportu w Lucernie. Podobało im się kierowanie tramwajem i to że mogli usiąść za sterami samolotu. Ciekawe było przestawianie zwrotnic i możliwość zajrzenia do batyskafu. Ale i tak najlepszy był dział poświęcony remontom dróg. A konkretnie wsypywanie kamieni do taczki i przewożenie ich na drugi koniec placu.



piątek, 15 stycznia 2016

Rodzynkowy aksjomat

Od czasu do czasu Mama smaży naleśniki. Czasem są z dżemem, czasem z mięsem, ale najczęściej z białym serem i rodzynkami. Ostatnio po kolacji Jachol wziął Mamę za rękę, doprowadził ją do jednej z szafek w kuchni i pokazując palcem w kierunku blatu stanowczo zawołał „Am”. Zaskoczona Mama zaczęła się intensywnie zastanawiać o co może synowi chodzić. Zwłaszcza że szafki są na tyle wysokie, że Jachol nie widzi co na nich stoi. W końcu podniosła Jachola i poprosiła żeby pokazał palcem co chciałby dostać. Jachol z radością sięgnął w kierunku miseczki z rodzynkami.

Jachol nie ma jeszcze dwóch lat. Porozumiewa się monosylabami, z rzadka korzysta z nocnika, i zupełnie nie radzi sobie z ułamkami. Ale bez trudu rozpracował zależność – kiedy Mama robi naleśniki to zawsze zostaje jej trochę rodzynek. I zawsze stoją w miseczce na szafce koło kuchenki. Może nie być ich widać. Ale tam są. I to tylko po to, żeby Jachol je pożarł.

środa, 13 stycznia 2016

Podniebne oczekiwania

Pietruszka, Zochacz i Jachol wracali z Warszawy do Zurychu samolotem, pod czułą opieką dziadków. Babcia Wanda i Dziadek Marian siedzieli z Jacholem z tyłu a Pietruszka i Zochacz przed nimi. Kiedy zaczęła się do nich zbliżać stewardessa szwajcarskich linii lotniczych, Dziadek nachylił się do starszych wnuków żeby się upewnić czy poradzą sobie z zamówieniem.

Zanim jednak zaproponował im pomoc Pietruszka zwrócił się do stewardessy „Could I have coca-cola please”. Zochacz zamachała zaś rzęsami i dodała „Apfel Saft bitte”.

Cztery miesiące w szkole zagranicą a ci czują się już jak światowcy.

wtorek, 12 stycznia 2016

Społeczny podział pracy

Zochacz jest zakatarzona. Przez większą część dnia jest jednak zbyt zajęta żeby wydmuchać nos. W pewnej chwili Mama powiedziała „Zochacz, przynieś natychmiast chusteczkę”. Zochacz posłusznie wstała, po czym wręczyła Mamie chusteczkę. Mama pokręciła głową i oddała jej chusteczkę mówiąc „Nie żartuj, jesteś już za duża żebym ci dmuchała nos. Do roboty dziewczyno”. Zochacz zwróciła jednak chusteczkę i oświadczyła stanowczo „Ja pracuję nosem!”.

Fakt, tego Mama za nią nie zrobi.

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Oklaski ratalne

Jachol wprawia się w korzystaniu z nocnika. Najbardziej przy tym lubi pochwały i oklaski towarzyszące jego zapełnieniu. Szybko więc wypracował optymalną metodologię korzystania z nocnika. Robi malutkie siusiu. Odbiera pochwały i oklaski. Wylewa zawartość nocnika. Po czym siada ponownie, robiąc znów odrobinkę. I zbiera kolejną rundę zachwytów. I tak do skutku, przynajmniej trzy razy za każdym razem.

Rodzice muszą się zastanowić nad bardziej wysublimowanym systemem motywacyjnym.

sobota, 9 stycznia 2016

Właściwe pożegnanie

Pietruszka i Zochacz chodzą do szkoły angielskojęzycznej. Uczą się w niej obowiązkowo niemieckiego, ale Rodzice od początku zakładali, że w przypadku ich dzieci nie będzie to zbyt skuteczne ponieważ najpierw muszą się nauczyć jednego języka obcego.

Niedawno Pietruszka, Zochacz i Jachol byli z Rodzicami w niedużym muzeum. Kiedy skończyli oglądać wystawę Zochacz pobiegła w kierunku wyjścia. Mijając ochroniarze zamachała ręką i zupełnie naturalnie zawołała "Bis bald!".

No w domu to się tego nie nauczyła,

piątek, 8 stycznia 2016

Ojciec wielu talentów

Od prawie roku Tata jest na urlopie wychowawczym, zaprzeczając słowem i przykładem tezie, że tylko matka potrafi się zająć dziećmi i domem. Ku zaskoczeniu Mamy, największym wyzwaniem okazało się dla niego czesanie długich prawie do pasa Zochaczowych loków. W końcu Tata opanował jednak kucyki, warkoczyki, spinki i opaski.

I wtedy Zochacz poprosiła żeby ją zapisać na balet. Dzień przed pierwszymi zajęciami Tata dowiedział się, że na balecie dziewczynki muszą mieć obowiązkowo koka. Pół wieczora z youtube pozwoliło pokonać kolejny Mount Everest. I nawet Mama skorzystała.


środa, 6 stycznia 2016

Czasowniki

Wszystkie klasy zerowe w szkole Zochacz wystawiały noworoczne przedstawienie "Dziadka do orzechów". Zochacz relacjonowała to Tacie. Ponieważ wydarzenie to w jej świadomości w całości odbywa się po angielsku, do wypowiedzi mimochodem zaczęły się wkradać obce słowa. Czasem nawet nieznane zarówno Zochacz jak i lingwistom.  "My... Czyli all people from kindergarden. Rołb... No wiesz robić".

Mamę od początku zachwyca pomysłowość jej dzieci jeśli chodzi o języki obce. Skoro po polsku jest "robić" to po angielsku pewnie będzie "robe".

wtorek, 5 stycznia 2016

Oficjalne miano

Tata przyszedł odebrać dzieci ze szkoły. Jeden z nauczycieli Pietruszki podszedł do niego, po czym nachylił się do spacerówki i powiedział "Hello Jachol". Tata uśmiechnął się i powiedział "Nie wiedziałem że znasz jego nieoficjalne imię".

Steve wyprostował się zaskoczony i odparł "Nie wiedziałem że ono jest nieoficjalne". No tak, w międzynarodowej szkole każde imię brzmi wiarygodne, zwłaszcza w ustach starszego brata.

poniedziałek, 4 stycznia 2016

"Ł"

Zochacz jechała z Tatą samochodem. W pewnej chwili spytała "Tato, a co to za rejestracja ŁŁ?". Tata pokręcił głową i powiedział, że nie ma w Polsce rejestracji zaczynającej się na "Ł", są tylko takie zaczynające się na "L".

Zochacz skrzywiła się i odparła "Ale Ł jak William".

piątek, 1 stycznia 2016

Ostatnie słowo

Mama próbowała zdyscyplinować potomstwo znanym wszystkim rodzicom sposobem odliczania. "Jeden ... Dwa ... I ostatnie moje słowo ..."

"Amen!" zawołała radośnie Zochacz. "Pozamiatane. Amen i enter" pomyślała Mama wzdychając ciężko.