Rodzina odwiedziła niedawno miejsce w którym goście mogli skosztować egzotycznych potraw, wystawionych w formie szwedzkiego stołu. Tata zaproponował Pietruszce żabie udko. Pietruszka przeczytał opis dania, skrzywił się i odmówił. Tata nałożył więc jedno Zochacz, nie mówiąc co to dokładnie jest. Zochacz zjadła, oblizała się i powiedziała "Pietruszko, zachęcam. Naprawdę smaczne".
Kiedy Zochacz już się dowiedziała, że zjadła nogę żaby ucieszyła się jeszcze bardziej. I przez kolejne pięć minut skakała po restauracji jak mała żabka.
Hehe najlepiej nie wiedzieć co się je :)
OdpowiedzUsuńMoże być z siebie dumna, spróbowała czegos nowego, dotąd sobie nieznanego :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy dałabym radę przełknąć. Wierzę, że było to pyszne danie - wprost proporcjonalne do reakcji :D
OdpowiedzUsuńJak to nie należy ufać własnym rodzicom! Niby okej, a żabojady :)
OdpowiedzUsuńTo teraz czas na ośmiorniczkę. Chociaż to raczej propozycja dla Mamy - może wyrośnie jej dodatkowa para ramion:)
OdpowiedzUsuńDzieci są niesamowite :)) Mnie wzdryga na samą myśl ;)
OdpowiedzUsuńKiedy te żabie udka naprawdę nieźle smakowały. Coś pomiędzy rybą a kurczakiem. Gwoli ścisłości trzeba dodać, że Pietruszka wciągał smażone kalmary a Jachol pochłonął 3 kotlety z kangura :D.
OdpowiedzUsuń