sobota, 30 czerwca 2012

Strażniczka napoleońska


Pietruszka jadł napoleonkę. Nie skończył jej bo była za duża, zostawił na stole i pobiegł. Żeby się ta resztka nie zmarnowała (bo przecież jedzenia marnować nie wolno), Mama postanowiła ją skończyć. Gdy tylko podniosła ją do ust usłyszała pełen przygany głos Zochacza "Mama, to Popusia!".

Nawet resztek matce żałują.

czwartek, 28 czerwca 2012

Poszukiwania zaginionego brata


Mama poszła budzić Zochacza do żłobka. Kiedy otworzyła łóżeczko, Zochacz zawołała "Picie!". Mama powiedziała jej, żeby poszła do kuchni gdzie stoi jej kubek. Zochacz wyszła z pokoju ale widząc uchylone drzwi do pokoju Pietruszki zajrzała najpierw tam. Po czym wybiegła z rozwianym włosem i krzyknęła rozpaczliwie "Mama, nie ma Popuś!".

Mama wyjaśniła córci, że Pietruszka jest w kuchni i je już śniadanie. Uspokojona Zochacz pobiegła do kuchni wyściskać brata.

Wszystko ważne, ale brat najważniejszy.

środa, 27 czerwca 2012

(Nie)śmiertelny tatuaż


Pietruszka spytał Mamy co to jest tatuaż. Mama wyjaśniła mu, że to jest taki rysunek na skórze, zwykle czarny (choć czasem kolorowy) i że robi się go w ten sposób, że pan ma specjalną igłę, którą wpuszcza pod skórę specjalny tusz. I że właśnie dlatego trzeba się dobrze zastanowić jaki ma być ten rysunek i gdzie, bo jak się zrobi tatuaż to będzie się go miało aż do śmierci. Pietruszka pokiwał głową i powiedział "Rozumiem. Jak się umrze to już się nie ma tatuażu".

Mama po raz kolejny uświadomiła sobie, że w rozmowie z pięciolatkiem trzeba uważać na dobór sformułowań bardziej niż w rozmowie z prezesem.

wtorek, 26 czerwca 2012

Kalol


Z powodu paskudnej infekcji, Zochacz spędziła w domu prawie 3 tygodnie. W tym czasie rodzice dowiedzieli się, że Zochacz zna wiele nowych słów których jeszcze nigdy od niej nie słyszeli. Najczęściej pojawiające się słowo stanowiło jednak dla nich zagadkę. No bo czym jest ciągle przywoływany "kalol"?

Kiedy wczoraj Mama odprowadziła Zochacza do żłobka odpowiedź stała się jasna. Kalol ma 2 lata, piękne brązowe oczy i łobuzerski uśmiech. No cóż, była Lidusia to musiał być i Karol.

niedziela, 24 czerwca 2012

Niespodziewana pochwała


Zochacz, podobnie jak Pietruszka, bardzo interesuje się kuchnią i gotowaniem. Ostatnio regularnie przyciąga z dużego pokoju do kuchni krzesło, po czym wdrapuje się na nie i przygląda się krzątającym się tam rodzicom.

Wczoraj Zochacz asystowała Mamie przy przygotowywaniu obiadu. W pewnym momencie Mama usłyszała po swojej prawej stronie pełne zachwytu "Łał, mama bawo!". Po dłuższym zastanowieniu Mama stwierdziła, że nikt się jeszcze tak nie zachwycał jej techniką obierania ziemniaków.

sobota, 23 czerwca 2012

Powtórka


Kiedy Pietruszka był mały, rodzice bardzo się stresowali wieloma rzeczami. Chcieli osiągać efekty wychowawcze już teraz, natychmiast i wielokrotnie mieli poczucie, że już zawsze będą musieli to czy tamto albo że Pietruszka nigdy nie nauczy się tego czy owego.

Jednym z takich zjawisk było wieczorne usypianie. Pietruszka miewał etapy kiedy zasypiał sam, po których następowały okresy kiedy wymagał by któreś z rodziców leżało z nim aż zaśnie, co trwało czasem ponad pół godziny. Rodzice bardzo się na zżymali, podejrzewając, że do matury będą musieli Pietruszkę usypiać. Aż nadszedł dzień kiedy synek powiedział do Taty "Tata idź już, ja chcę spać". I skończyły się wieczorne przytulania. Mama nie może opędzić się od wrażenia, że tego wieczora Tata miał podejrzanie błyszczące oczy.

Mając w pamięci tamten wieczór, przy Zochaczu Mama stara się delektować tymi chwilami specyficznymi dla małego dziecka, wiedząc, że znikną jak sen złoty zanim Mama będzie na to gotowa. Nie zżymała się na nocne karmienia, na tulenie przy ząbkowaniu, na głaskanie przy usypianiu.

Dziś wieczorem Mama odprowadziła Zochacza do łóżeczka. Po czym położyła się koło niej tak jak ostatnio i zaczęła opowiadać bajkę o królewnie Śnieżce. W chwili gdy zła królowa dowiedziała się, że Śnieżka zamieszkała u krasnoludków Zochacz podniosła głowę, popatrzyła na Mamę i powiedziała "Mama, już pać".

Więc Mama wyszła po cichutku, pozwalając córci spać. Tylko jakoś oczy miała podejrzanie błyszczące. To już? ...

 

<Edit> Po 10 minutach Zochacz jednak zawołała Mamę która skończyła bajkę. Ufff ....

Koś


Zochacz chłonie nowe słowa w tempie które przyprawia rodziców o zawrót głowy. Dziś rano Zochacz bawiła się z Mamą gdy za oknem rozległ się charakterystyczny dźwięk. Zochacz z miejsca zawołała "Koś!".

I tylko Mama zachodzi w głowę kto Zochacza uczył identyfikowania dźwięków kosiarki.

czwartek, 21 czerwca 2012

Przezorny zawsze w kasku


Pietruszka i Tata grali w piłkę zosiową. W pewnym momencie podkręcona piłka trafiła Zochacza w głowę. Oburzona Zochacz próbowała protestować, ale Tata i Pietruszka jej wytłumaczyli, że niestety ale tak się dzieje jak ktoś się kręci po środku boiska.

Zochacz uznała zastrzeżenia graczy za uzasadnione. Pobiegła do pokoju Pietruszki i po chwili wróciła mając na głowie kask rowerowy brata. Przechodząca właśnie Mama spytała "A co to za gracz w kasku - Petr Čech?". Tata się uśmiechnął i powiedział "Nie, Zosia Polka".

środa, 20 czerwca 2012

Dlaczego warto zaspać


Dzisiejszego ranka budzik zadzwonił w zdecydowanie złym momencie. Mama przewróciła się na drugi bok i postanowiła go zignorować. Tata chyba go nawet nie usłyszał. Chwilę później z pokoju Zochacza dobiegły jakieś nietypowe dźwięki. I tym razem rodzice postanowili udawać, że ich nie słyszą.

Po kilku minutach poczucie obowiązku zmusiło jednak Mamę do wstania. Zajrzała do pokoju Zochacza i zobaczyła otwarte łóżeczko i odsłonięte zasłonki. Kierując się na źródło dźwięków dotarła do łazienki. A tam Pietruszka siedział na sedesie, a Zochacz siedziała na nocniku i zadowoleni uśmiechali się do siebie. Widząc Mamę Zochacz zerwała się z nocnika, który okazał się być pełny (widać fakt, że wysadza ją brat znacząco zwiększa skuteczność).

Po przemyśleniu Mama stwierdziła, że czasem warto zaspać.

wtorek, 19 czerwca 2012

Poprawność (geo)polityczna

Mama oglądała zdjęcia z imprezy Trooping the Colour. Pietruszka zainteresował się kto jest na zdjęciu poniżej. Mama powiedziała "To królowa angielska". Na co Pietruszka smętnie stwierdził "Szkoda że nie brytyjska". No i Mama się musiała wycofywać rakiem.




niedziela, 17 czerwca 2012

Znikanie


Podczas sobotniej kąpieli dzieciaki tradycyjnie wyrywały sobie zabawki (bo choć wanna pełna to najfajniejsza jest zawsze zabawka którą 3 sekundy wcześniej wziął do ręki brat lub siostra). W pewnym momencie Zochacz złapała autko, po czym schowała je za plecami i z miną świętej niewinności oświadczyła "Nie ma".

sobota, 16 czerwca 2012

Rozpoznanie

Pietruszka oglądał zdjęcia z meczu po czym nagle krzyknął "O! Tubisie!".


W sumie Mama też nie ma zbyt wysokiej opinii o EUROwych maskotkach.

czwartek, 14 czerwca 2012

Nietypowy tercet


Chyba każde małe dziecko ma jakiś przedmiot który je uspokaja - misia, lalkę, pieluszkę. Dla Zochacza gwarantem spokoju duszy i najlepszym przyjacielem jest niebieski kocyk. Stanowi to czasem niemałe wyzwanie - kiedy Mama zabiera kocyk do prania, uśpienie Zochacza staje się niezwykle trudne.

Czasem, kiedy Zochacz jest w dobrym humorze, bierze niebieski kocyk i ładuje się Mamie na kolana. I przez kilka minut przytulają się we trójkę - Zochacz, Mama i kocyk. Zochacz ma wtedy rozmarzony wzrok i wyraz szczęścia na twarzy. Mama pewnie też.

Ostatnio przy okazji takiego przytulania Mama spytała "Kochasz kocyk?". Zochacz odpowiedziała stanowczo "Tak". Mama spytała więc ponownie "A Mamę też kochasz?". I znów padła stanowcza odpowiedź "Nie". Cóż, widać Mama musi jednak dbać o to żeby być w dobrej komitywie z kocykiem.

środa, 13 czerwca 2012

Słoniowa pamięć


Zochacz przestała jeść słoiczki w okolicach pierwszych urodzin. Dlatego Mama bardzo się zdziwiła kiedy znalazła na dnie szafy dwa słoiczkowe niedobitki. Jeszcze bardziej zdziwił ją jednak radosny okrzyk Zochacza "Moje am am!".

Mama nie sądziła że Zochacz ma aż tak dobrą pamięć. Ale jak widać w kwestii jedzenia nic nie umyka jej uwadze.

wtorek, 12 czerwca 2012

Kibicka


Tata odwoził Babcię do domu. Był korek więc chwilę mu zeszło, w efekcie czego mecz się rozpoczął zanim wrócił do domu. Po kilkunastu minutach Mama włączyła telewizor żeby sprawdzić wynik. Następnie zadzwoniła do Taty, zdała relację i wyłączyła telewizor.

W tejże chwili usłyszała pełen wyrzutu głos Zochacza "Jecze gola!". No i nie było wyjścia, Mama musiała włączyć mecz z powrotem.

niedziela, 10 czerwca 2012

Skryty legożerca


W sobotni poranek Mama próbowała złapać jeszcze trochę snu a pieczę nad młodymi sprawował Tata. W pewnym momencie Mamę obudziły okrzyki "Oddawaj, Zochacz oddawaj". Ze zdziwieniem Mama stwierdziła , że głos wypowiadający te słowa należy do Taty a nie, jak by się spodziewała, do Pietruszki.

Mama wstała więc i pomaszerowała do źródła dźwięku. "Połknęła główkę od ludzika LEGO" powiedział Tata w progu. Mama pokręciła głową z dezaprobatą. Niestety niewiele to zmieniło. Po konsultacji z pediatrą, rodzice postanowili więc, profilaktycznie, zabrać Zochacza do szpitala.

W szpitalu pani doktor Zochacza obejrzała i zaleciła spokojne czekanie aż przedmiot niepokoju pojawi się po drugiej stronie układu pokarmowego. Nastąpiło to po mniej więcej 8 godzinach.

Przewijając Zochacza Tata stwierdził "Jeśli jej układ pokarmowy radzi sobie z zawartością w 8 godzin to nie dziwota, że budzi się rano tak wściekle głodna ...".

P.S. Pani doktor uprzedziła uczciwie rodziców, że LEGO się trawi. Więc istniała możliwość, że jednak się nie pojawi po drugiej stronie.

sobota, 9 czerwca 2012

Alternatywy


Po wyjściu z meczu Pietruszka oświadczył, że chce mu się siusiu. Mama powiedziała, że nie ma możliwości żeby zrobił siusiu na środku ulicy i że muszą szybko iść do przodu aż znajdą jakąś toaletę.

Pietruszka pokiwał głową i powiedział "Im szybciej będziemy iść tym szybciej zrobię siku. A im wolniej będziemy iść tym szybciej zsikam się w majtki".

Trudno zaprzeczyć.

piątek, 8 czerwca 2012

Synergia chlebowa


Zochacz jest świetnym obserwatorem. Choć czasem umykają jej drobne niuanse. Dziś wyjęła z szuflady kromkę chrupkiego pieczywa Wasa. Po czym z entuzjazmem wsadziła ją do tostera.

środa, 6 czerwca 2012

Słowo-klucz


Pietruszka i Tata byli niedawno w Teatrze Guliwer na sztuce "Nieznośne Słoniątko". Słoniątko było nieznośne, bo ciągle zadawało masę pytań. Różniło się tym bardzo od innych słoni. Ponieważ przedstawienia w tym teatrze mają bardzo fajne piosenki, Tata kupił płytę. Mama szczególnie polubiła jedną z melodii, śpiewaną przez słonie ze stada. Refren brzmi:

A skąd się bierze deszcz czy susza, nas nie obchodzi, nas nie wzrusza ...

Z kolei jedna ze zwrotek zaczyna się od słów:

Kiedy chcemy schrupać banana, prosimy o pomoc pawiana ...

Zochacz również znalazła w swym sercu specjalne miejsce dla tej piosenki. Zawsze kiedy Mama nuci "A skąd się bierze deszcz czy susza ...", Zochacz biegnie do półki gdzie leżą warzywa i owoce i krzyczy "Nanana! (banan)".

No i tu tylko powstaje pytanie czy Mama ma się uznawać za pawiana.

wtorek, 5 czerwca 2012

Dowody nieśmiałości


Pietruszka jechał z Mamą samochodem kiedy zauważył stojącą na brzegu jezdni panią. Widząc ją powiedział zdziwiony "A czemu ta pani tak nieśmiało stoi?". Nie mniej zdziwiona Mama spytała "A co to znaczy nieśmiało?". Pietruszka odpowiedział bez zawahania "To znaczy że się nie śmieje".

Bo i z czego tu się śmiać?

niedziela, 3 czerwca 2012

Słownictwo zmiennie różnorodne


Zochacz ma duży zasób słów, zarówno "dorosłych" jak i własnych, konsekwentnie używanych. Preferuje te drugie, ale jeśli trzeba sprawnie posługuje się tymi pierwszymi. Przykładowo na wodę mówi "bebe". Ale jeśli skończy się woda w jej kubku a rodzice nie reagują wystarczająco szybko woła "Mama, jecze picie!".

Dziś Mama zakładała Zochaczowi spodnie. Zochacz była temu zdecydowanie przeciwna i wołała "Nie, nie!". Kiedy Mama nie reagowała, Zochacz wyciągnęła wielkie działa. Spojrzała na Mamę i tonem łagodnej perswazji powiedziała "Mama, dziekuje".

Tak eleganckiego spławienia Mama nie spodziewała się po 19-miesięcznym dziecku.

sobota, 2 czerwca 2012

Anatomiczny niezbędnik


W sobotni poranek Pietruszka przytulał się z rodzicami w ich dużym łóżku. Mama zaczęła go łaskotać, więc Pietruszka próbował się jej odwdzięczyć. Zaczął więc podwijać Mamy koszulę nocną i mamrotać "Mama, gdzie ty masz ten brzuch?!".

Tata uśmiechnął się i powiedział "Nasza Mama jest taka szczuplutka że w ogóle nie ma brzucha". Pietruszka spojrzał na niego zszokowany "No co ty Tata, jakby ktoś nie miał brzucha to by nie żył!".

Jak widać w obszarze pochlebstw edukacja Pietruszki wymaga jeszcze trochę wysiłku.

piątek, 1 czerwca 2012

Dziedziczne problemy laryngologiczne

Kiedy Mama miała 5 lat, Babcia Wanda poważnie zaniepokoiła się jej stanem zdrowia. Wyglądało na to, że Mama poważnie niedosłyszy. W związku z tym, Babcia Wanda zabrała Mamę do audiologa, który po serii poważnych badań stwierdził bez cienia wątpliwości, że Mama ma słuch znakomity. Choć jak większość dzieci selektywny.

Historia ta przypomniała się Mamie wczoraj. Ponieważ Pietruszka w ciągu ostatnich tygodni wielokrotnie zgłaszał, że nie usłyszał tego co powiedzieli rodzice, Mama zabrała go do laryngologa. Jadąc tam miała duszę na ramieniu bo poważnie obawiała się, że wycięty 2 lata temu migdał odrasta i że znowu będzie źle.

Pan doktor obejrzał Pietruszkę dokładnie po czym zrobił dla pewności tympanogram. Następnie powiedział "Okaz zdrowia. A problemy ze słyszeniem to ściema".

Czyli problemy laryngologiczne są jednak dziedziczne.