Pietruszka i Zochacz chodzą z rodzicami na mszę dla dzieci młodszych. Jest ona z założenia interaktywna, z czego oboje ochoczo korzystają. Dziś ksiądz pytał dzieci jaki zawód wykonują ich rodzice. Zochacz zgłosiła się jako jedna z pierwszych i poinformowała cały kościół, że "Mama robi naleśniki". Ksiądz przytaknął, że kucharka to ważny i potrzebny zawód. Mama zadumała się na chwilę. Studia, kursy, języki, lata w korporacji. A wszystko to po to, żeby się dowiedzieć, że tym co ją naprawdę określa jest umiejętność robienia naleśników.
Przez chwilę Mama zastanawiała się nawet czy na pewno jest dobrym wzorcem dla swojej córeczki. Po czym ksiądz spytał dzieci jaki zawód one chciałyby wykonywać. I tym razem Zochacz wyrwała do przodu, oświadczając stanowczo, że ona chce kierować samolotem.
Jeśli Zochacz nie ma wątpliwości, że jeśli zechce to może zostać pilotem samolotu to wszystko jest w porządku.
Przez chwilę Mama zastanawiała się nawet czy na pewno jest dobrym wzorcem dla swojej córeczki. Po czym ksiądz spytał dzieci jaki zawód one chciałyby wykonywać. I tym razem Zochacz wyrwała do przodu, oświadczając stanowczo, że ona chce kierować samolotem.
Jeśli Zochacz nie ma wątpliwości, że jeśli zechce to może zostać pilotem samolotu to wszystko jest w porządku.
rewelacja:D w każdym razie, myślę, że to dla mamy komplement - musi robić naprawdę dobre naleśniki;-)
OdpowiedzUsuńWidocznie to bardzo ważne naleśniki ;-)
OdpowiedzUsuńI jeszcze w temacie pytań zadawanych dzieciom na mszy:
OdpowiedzUsuńbubster.blox.pl/2009/11/Prosta-odpowiedz.html#ListaKomentarzy
Mamo, wiem, że to nie do końca będzie puenta do Twojej historii, ale... tak mi się przypomniało....
OdpowiedzUsuńsłyszałam o sytuacji, gdy ksiądz na mszy dla dzieci spytał: co najczęściej robi mama rano? Jeden z chłopców odpowiedział do mikrofonu: 'goli się pod pachami'.....
Dzieciaki prawdę mówią i często rozumieją pytania bardzo dosłownie. Widocznie mama najpierw dbała o siebie i brała prysznic, a potem robiła śniadanie :-)
OdpowiedzUsuńOch, ja nie wątpię, że Zochacz mogła wymyślić coś co wzbudziłoby jeszcze większą wesołość w kościele ;).
OdpowiedzUsuńA co do naleśników to bez fałszywej skromności powiem, że Tata też twierdzi że wychodzą wyjątkowo dobre :D.
dzieci mają swoje kryteria, widać Twoje naleśniki są wyjątkowo smaczne:) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAch ta mama, praca, studia, kursy, języki i jeszcze robi naleśniki. Z pewnością najlepsze na świecie według Zochacza. Zochacz - pilotka, będzie regularnie wracała z dalekich rejsów na mamine najlepsze na świecie naleśniki. Nawet jeśli sama będzie potrafiła przyrządzić tak samo dobre. Buziaki!
OdpowiedzUsuńBo te naleśniki, to pewnie jedyne w swoim rodzaju! I dzięki nim, które są nieodłączną częścią składową poczucia bezpieczeństwa, Zochacz być może kiedyś naprawdę pomacha Ci z chmur...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Na takich mszach zawsze z niepokojem słucham, co też powiedzą moje dzieci... ;)
OdpowiedzUsuńPoprosimy o przepis na naleśniki:)))