poniedziałek, 29 lutego 2016

Łóżkowe negocjacje

Wieczorem Pietruszka i Zochacz usilnie namawiali Mamę żeby spała razem z nimi. Mama pokręcił głową i powiedziała "Nie mogę. Obiecałam Tacie że już do końca życia będę spała tylko z nim." Pietruszka, który przerabia właśnie Dekalog odparł ze sprytnym błyskiem w oku "Ale to przecież nie byłoby cudzołóstwo tylko mamołóstwo".

niedziela, 28 lutego 2016

Narciarska odyseja

Kiedy na początku stycznia Rodzice zapisali Zochacz do szkółki narciarskiej okazało się, że córce ich pomysł nie spodobał się. Już po pół godzinie zdjęła narty, zryczała się i oświadczyła że nie założy ich już nigdy więcej. Po prawie godzinie negocjacji, próśb i gróźb, w końcu Mamie udało się przekupić córkę obietnicą cukierków, dzięki czemu narty wróciły na nogi. Choć bez entuzjazmu. 

Przez kolejne trzy soboty Zochacz kilkukrotnie upewniała się, że po lekcji będą cukierki. A i tak narty jeszcze parę razy lądowały w śniegu.

Piąta sobota była ostatnią lekcją kursu a zarazem pierwszym dniem ferii. Grupa Zochacz dostała od instruktora pozwolenie na wyjście ze Snowli (czyli śnieżnego przedszkola) na orczyk na górce obok. Zochacz z wyciągu spadła (dwukrotnie), zryczała się, po czym oświadczyła że nigdy więcej na wyciąg nie pójdzie bo jest za mała. I nie lubi nart. Rodzice zapakowali więc narty, Zochacz i resztę rodziny do auta i pojechali na ferie.

W niedzielę instruktorzy mają wolne więc Mama zabrała Zochacz do Snowli, żeby spokojnie poćwiczyć i oswoić córkę z nowym miejscem. Zochacz obraziła się, oświadczyła że Snowli jest dla dzidziusiów i że ona chce iść na wyciąg. Wjechała dwa razy z Tatą po czym zażądała że chce jeździć orczykiem sama.

W poniedziałek zaczęły się zajęcia w szkółce narciarskiej. O 10 rano Zochacz pomachała rodzicom i ruszyła z instruktorem na stok. We wtorek wjechała wyciągiem kanapowym na 2800 metrów i zjechała na nartach na 2200 metrów. W środę popołudniu kiedy jechała wyciągiem z Mamą poklepała ją po ręce i powiedziała "Nie denerwuj się mamo, wszystko będzie dobrze". Kiedy zsiadła z orczyka powiedział "Zbiórka na dole" i tyle ją Mama widziała.

W czwartek były wyścigi slalomem. Po lekcjach Zochacz oświadczyła "Poszło mi super fajowo. A potem jeździłam po trzech różnych czerwonych trasach ". W piątek nadeszła chmura i Rodzice zrezygnowali z jazdy bo na trasie nie było widać następnego słupka. A momentami nie było widać gdzie jest pion a gdzie poziom. Zochacz popędziła za instruktorem i śmigała po trasach przez pełne trzy godziny.

W sobotę rano kiedy walizki były już zapięte Zochacz oświadczyła "Ja kocham zimę. I ja kocham narty. Nie możemy tu zostać aż do lata i codziennie jeździć na nartach?".

Szczerze mówiąc gdyby na początku stycznia ktoś Mamie to opowiedział to by nie uwierzyła. Zresztą nadal w to nie wierzy. You've come a long way, Baby.

piątek, 26 lutego 2016

Gelb

"Zochacz a jak miał na imię twój instruktor narciarstwa?" zapytał Tata. "Pewnie Gelb" odparła bez cienia zawahania Zochacz. Gdyby Mama nie widziała na własne oczy w indeksie Zochacza podpisu "Michael" to pewny ton córki kazałby jej zwątpić w rozsądek rodziców instruktora.

P.S. Gelb to po niemiecku żółty. Instruktor miał żółte gogle. Mama podejrzewa że na pierwszych zajęciach kilkukrotnie przypominał dzieciom żeby pilnowali ich kiedy będą na stoku. 

czwartek, 25 lutego 2016

Tratra

Dwuletni Jachol jest za młody by uczyć się jazdy na nartach, nawet według szwajcarskich standardów. Wyjazd w góry zachwycił go jednak. Najlepszym dowodem było to że do jego (skromnego) słownika doszło nowe słowo, wypowiadane zawsze z ogromnym entuzjazmem "tratra!".

Jakieś pomysły na tłumaczenie z jacholowego na nasze?

P.S. Jak zwykle Szanowni Czytelnicy mają rację.

środa, 24 lutego 2016

Głodny głodnego zrozumie

Szkółka narciarska trwała codziennie od 10 do 13. W połowie zajęć była przerwa na drobną przekąskę. Po skończonej jeździe Pietruszka poinformował Rodziców że podzielił się swoim wafelkiem z kolegą który jako jedyny nie miał drugiego śniadania.

Zaskoczona Mama spytała syna "Poprosił cię żebyś go poczęstował? On mówi po angielsku?". Pietruszka pokręcił głową i odparł "Nie, sam zauważyłem że on jeden nic nie je. Więc spytałem czy chce. On mówi tylko po niemiecku ale dogadaliśmy się palcami".

Dobre intencje ułatwiają komunikację w każdym języku.

poniedziałek, 22 lutego 2016

Dżangfrał

Pietruszka oglądał mapkę Alp. W pewnej chwili spytał "A ten Dżangfrałdżok to daleko jest od nas?". Mama pogrzebała chwilę w pamięci po czym odparła "Jungfraujoch? Nie. Nie jest daleko."

Mama wie, że życie w wielojęzycznym otoczeniu nie jest łatwe, ale liczyła, że Pietruszka będzie się opierał  angielskiej pisowni dłużej niż Zochacz.

niedziela, 21 lutego 2016

Wyczynowcy

Szwajcarzy to naród poważny. Widać to w ich (ograniczonym) poczuciu humoru. Widać to też w ich podejściu do wielu spraw, na przykład do szkolenia narciarskiego. Na pierwsze lekcje trafiają dzieci tuż po trzecich urodzinach. Szkolenie rozpisane jest na ogólnie znane poziomy, których zaliczenie wymaga opanowania określonych umiejętności. Zainteresowani mogą sobie kliknąć w link.

Obowiązkowym elementem każdego poziomu szkolenia są wyścigi obejmujące zjazd slalomem. Są koszulki, komentarz na żywo i pomiar czasu z dokładnością do setnej sekundy. Atmosfera wspaniałej sportowej rywalizacji mobilizuje do przekraczania właśnych granic. Jeśli są w życiu chwile w których pięcio- czy dziewięciolatek może podjąć decyzję o tym że chce uprawiać jakiś sport wyczynowo to są to właśnie chwile takie jak ta.




P.S. Z pływaniem jest tu tak samo.

sobota, 20 lutego 2016

Skiferien

Ostatnio na blogu było cicho, co wynikało z tego że Pietruszka, Zochacz i Jachol mieli ferie zimowe które w Szwajcarii (nie bez powodu) nazywają się feriami narciarskimi. Mama siada do spisywania narciarskich opowieści. Zaraz po tym jak skończy przeglądać zdjęcia. A jest ich raptem 484.


czwartek, 18 lutego 2016

Kościelne wojny

Klasa Pietruszki skończyła już zajęcia związane z religią. Wiedząc że najmniej ciekawie było w meczecie, Mama spytała go gdzie mu się najbardziej podobało. Pietruszka nie miał wątpliwości "W kościele. Bo mogliśmy obejrzeć organy. I pan zagrał na nich melodię z "Był sobie człowiek". Chcieliśmy żeby zagrał jeszcze "Gwiezdne wojny" ale się nie zgodził."

Cóż, może i było najfajniej ale Mama nie jest pewna że autorom programu właśnie o to chodziło. 

piątek, 12 lutego 2016

Po nazwisku

W szkole Pietruszki i Zochacza obowiązuje zasada że po lekcjach rodzice podjeżdżają samochodami do punktu zbiórki do którego dzieci doprowadzają nauczyciele. Ostatnio kiedy Tata podjechał, Zochacz już na niego czekała, ale Pietruszki nie było. Nauczycielka odpowiedzialna tego dnia za wydawanie dzieci wzięła do ręki megafon i spytała Taty jak nazywa się jego starszy syn. "Piotr" odparł Tata. Nauczycielka spojrzała na Tatę karcąco i spytała o nazwisko, dodając, że musi wiedzieć jakiego Piotra ma wołać. Tata podał jej więc własne, typowo polskie nazwisko.

Po chwili z megafonu rozległ się komunikat "Piotr Something please come to parents' pick-up! (Piotr Cośtam proszony o przyjście na miejsce odbioru przez rodziców!)". 

A wystarczyło Tacie zaufać. 

środa, 10 lutego 2016

Miłość prawdziwa

Zochacz zamknęła się w pokoju. Po dłuższej chwili wróciła i wręczyła Mamie złożoną kartkę papieru. Kiedy Mama ją rozłożyła, w środku zobaczyła list.


Zochacz ma pięć lat. Od kilku miesięcy uczy się literek i to rzucona na głęboką wodę, w angielskojęzycznej szkole. Fakt, że efekty swojej ciężkiej pracy postanowiła przekuć właśnie w list do Mamy rozczulił Mamę na całej linii. Ale najbardziej wzruszył ją odautorski komentarz "Te kółeczka na dole to całuski a krzyżyki to przytulaski".

wtorek, 9 lutego 2016

Radość (nie) elitarna

Zastęp skautów do którego należy Pietruszka brał ostatnio udział w wyścigach drewnianych samochodów, tzw. pinewood derby. Ponieważ przygotowanie idealnego samochodu wymaga praktyki, wyniki biało-czerwonego auta nie były oszałamiające. Pietruszka zniósł jednak porażkę dzielnie. Kiedy wieczorem Mama spytała czy derby mu się podobały odparł twierdząco. Na pytanie co podobało mu się najbardziej odpowiedział "Robienie auta. Bo wiesz, jeśli wygrać może tylko jedno auto na 74 to z wygranej może się cieszyć tylko jednak osoba. A z budowania może się cieszyć każdy".

Jeśli to nie jest prawdziwy duch harcerstwa to Mama już nie wie co mogłoby nim być.

poniedziałek, 8 lutego 2016

Dobrze przespana noc

Przy okazji Jacholowych urodzin, Pietruszka spytał Mamę o której godzinie się urodził. Mama powiedziała, że o 8.45. Pietruszka bardzo się ucieszył "O to przy mnie mogliście się wyspać bo urodziłem się jak już wstaliście rano".

Tata skrzywił się i mruknął "Poza tym że nie spaliśmy przez dwie poprzednie noce to wszystko się zgadza".

sobota, 6 lutego 2016

Dwa (po raz trzeci)

Choć trudno w to uwierzyć, Jachol skończył dziś dwa lata. Wyrósł na ciekawskiego młodego człowieka, który wszędzie czuje się u siebie. Uwielbia bawić się w wodzie ...


... i na śniegu.


Kocha sport ...


... i lubi tańczyć.


Polubił podróże. Marbork zwiedzał na własnych nogach.


Szwajcarskie Alpy u Taty w plecaku.


A w dłuższe trasy wybiera się czasem własną awionetką.


Towarzyszy rodzeństwu w ważnych dla nich wydarzeniach na przykład przedszkolnych przedstawieniach.


Prze do przodu i niczego się nie boi.


A przecież dopiero co był mały jak Okruszek ...


Z okazji Twoich drugich urodzin życzymy Ci Jachosiu wielu powodów do radości. Niech świat nadal śmieje się do Ciebie każdego dnia.


piątek, 5 lutego 2016

Macierzyństwo zdekonspirowane

W niedzielę Jachol był w nowym kościele. Tradycyjnie zwiedzał go w trakcie mszy dokładnie, aż w pewnej chwili dotarł do naturalnej wielkości rzeźby Piety. Spojrzał na nią, zmarszczył brew, po czym wyciągnął palec i powiedział "Mama!".

W ikonografii katolickiej Maryja często przedstawiana jest jako młoda kobieta, czasem nawet młodsza od dorosłego Jezusa. Ale pod krzyżem jej wyraz twarzy, nawet młodej, niesie w sobie kwintesencję macierzyńskiej troski. Co jest w stanie dostrzec nawet dwulatek.

czwartek, 4 lutego 2016

Lanie wody

Zochacz poszła się myć. Kiedy Rodzice weszli po chwili do łazienki okazało się, że cała podłoga jest mokra. Tata podniósł z niej przemoczoną spódnicę Zochacz i westchnął "Co ja mam z nią zrobić". Mama mrugnęła do niego i powiedziała "Trzeba będzie wyrzucić i kupić nową". Tata zmarszczył brew po czym mruknął "Nie znam sklepu gdzie można kupić nową córkę".

Przysłuchująca się Rodzicom Zochacz westchnęła i stwierdziła "Przecież to tylko woda. Wyschnie". Tata wzruszył ramionami, po czym odparł "W sumie prawda".

Taka bestia wygadana że już jej nawet postraszyć nie można.



wtorek, 2 lutego 2016

Filar

Klasa Pietruszki omawia teraz kwestię wiary i religii. W ramach poznawania wierzeń różnych kultur, odwiedzają świątynie różnych wyznań. Byli w meczecie, kościele, w świętymi hinduistycznej i medytowali wraz z buddystami.

Pietruszce najmniej podobała się wizyta w meczecie, bo pan który ich oprowadzał mówił długo i szybko, w wyniku czego Pietruszka niewiele zrozumiał. Chcąc się upewnić że syn zrozumiał choć najważniejsze rzeczy, Tata spytał ilu jest bogów w islamie. „Pięciu” odparł bez wahania Pietruszka. Rodzice otworzyli szeroko oczy i spytali skąd ten pomysł. „No bo on ciągle tylko mówił o five pillars. Co to w ogóle są te pillars?”

Mama zamyśliła się. Kiedy nie znamy języka i kontekstu kulturowego wychwytujemy najważniejsze informacje oceniając wypowiedź po sposobie rozkładania akcentów, częstotliwości mówienia o danej kwestii, języku ciała. I czasem może się okazać, że praktyki i zwyczaje zajmują więcej miejsca niż to co powinno być najważniejsze, że pięć filarów może przesłonić Allaha.

Swoją drogą, Mama słyszała kiedyś, że muzułmanie uważają, że katolicyzm nie jest religią  monoteistyczną. Bo oprócz Boga jest jeszcze bogini-matka (Maryja) i cały panteon pomniejszych bóstw zajmujących się określonymi sprawami (na przykład św. Florian od pożarów i św. Antoni od rzeczy zagubionych). Możliwe że oni też byli kiedyś na wycieczce szkolnej i słuchali między wierszami.

poniedziałek, 1 lutego 2016

Bułeczki

Dzisiejszy post powstał na wyraźną prośbę Taty. Po tym jak Zochacz przyniosła mu książeczkę o Martynce z przepisem na drożdżowe bułeczki, Tata jęknął i powiedział, że wygniatanie drożdżowego ciasta to mnóstwo roboty. A on jest zmęczony. Zochacz oświadczyła więc solennie, że ciasto zrobi ona, byle tylko rodzice pomogli z piekarnikiem.

I wygniotła. Efekty poniżej. Tata był tak zachwycony, że stanowczo zażądał uwiecznienia tego faktu dla potomności.