Pokazywanie postów oznaczonych etykietą odwaga. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą odwaga. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 18 października 2018

Niechciana wygrana

Zochacz ma w szkole lekcje szachów. Kiedy próbowała grać w domu z Rodzicami, okazało się jednak, że idzie jej słabo. Mama sięgnęła więc po metodę, którą trzydzieści lat wcześniej stosował jej Wujek Zygmunt - zaczęła grę z królem i pionkami, bez figur. Za każdą wygraną przez Zochacz partię, Mama dostaje nową figurę. Za każdą przegraną przez Zochacz partię, Mama traci figurę (lub pionka).

Wieczorem, Mama kładła Zochacz spać. Przytuliła córkę i powiedziała z dumą "Gratuluję że mnie ograłaś dziś w szachy". Zochacz skuliła się i jęknęła "Ale to było przypadkiem!". Po czym dodała smętnie "Ja nie chcę żebyś miała jeszcze gońca. Będzie mi za trudno i przegram". Mama pocieszyła Zochacz, że nawet jeśli przegra, to wrócą do stanu poprzedniego. A przy okazji nauczy się czegoś nowego. 

P.S. Mama ma już dwa konie i dwa gońce. 

poniedziałek, 2 lipca 2018

Strach

Nareszcie nadszedł długo oczekiwany dzień, w którym Zochacz miała wyjechać na pierwszy w życiu obóz. Kiedy otworzyła oczy spojrzała na Mamę i powiedziała cichutko "Boję się bardzo. Najgorsze że nie wiem czego.". Mama pokiwała głową ze zrozumieniem i powiedziała "W takim razie zabraniam ci jechać. Zostaniesz z mamusią w domu".

"To idź już do pracy, bo się spóźnisz!" zawołała Zochacz wyskakując z łóżka.

poniedziałek, 5 lutego 2018

Powód do obecności na obcym terytorium

W poniedziałek po feriach Tata przypomniał Zochacz "Córko, Twoje kapcie chyba zostały w szatni w której zostawialiście rzeczy jak była zima w mieście. To chyba szatnia trzeciej gimnazjum. Pamiętaj żeby po nie pójść przed lekcjami".

Kiedy Pietruszka wrócił ze szkoły, Mama spytała go czy poszli rano z Zochacz po jej kapcie. Pietruszka kiwnął głową i odparł "Wmaszerowała do szatni pełnej gimnazjalistów i powiedziała, że tutaj są jej kapcie". Po czym zamyślił się i dodał "Ja bym chyba poczekał aż wszyscy by wyszli".

czwartek, 1 lutego 2018

Salto

Kolejnego dnia nauki, Jachol spadł z orczyka. Pojechał w dół, upadł, zrobił dwa salta do tyłu, gubiąc przy tym nartę wraz z butem. Kiedy instruktorka do niego podbiegła, spodziewała się że będzie płakał. Jachol leżał jednak spokojnie, a widząc ją oświadczył "No nie udało się.  Następnym razem będzie lepiej".

I tak właśnie się stało.

środa, 31 stycznia 2018

Kolory zaskakujące

Podczas ferii zimowych, Rodzice zapisali Jachola do przedszkola narciarskiego. Mając w pamięci początki Zochacz, Mama spodziewała się, że większość czasu Jachol spędzi lepiąc bałwana. Okazało się jednak, że już pierwszego dnia Jachol wyszedł z przedszkola i jeździł orczykiem. Drugiego dnia Jachol oświadczył, że jechał kanapą niedaleko ośrodka. Tata stanowczo oprotestował ten pomysł mówiąc, że ta kanapa prowadzi wyłącznie na dwie trasy, jedną czarną a drugą czerwoną. Więc niemożliwe, żeby Jachol nią jechał.

Ponieważ synek się upierał, przy kolacji Tata zapytał jego instruktorkę czy faktycznie jechali razem kanapą. Kiedy ta potwierdziła, Tata lekko drżącym głosem powiedział, że przecież tam z góry prowadzi czerwona trasa. Pani Klaudia machnęła ręką i powiedziała, że czerwona trasa jedzie środkiem, a z boku jest niebieska którą jechał Jachol. Szybka konsultacja przy instruktorskim stole pozwoliła ustalić, ze jednak rację miał Tata i środkowa trasa była czarna a boczna czerwona.

I tak oto drugiego dnia na nartach Jachol pokonał czerwoną trasę. Na której Mama nie była do końca wyjazdu.

piątek, 6 stycznia 2017

Plan polowania

Jachol przyszedł do salonu z kuszą w prawej dłoni. W lewej dłoni trzymał pistolet, który wręczył Mamie mówiąc "Przyniosłem ci mały pistolet. Idziemy polować na dinozaury". Mama wzięła pistolet i upewniła się gdzie są dinozaury. "Za kanapą" wyjaśnił Jachol. Mama zerknęła z niepokojem na kanapę i powiedziała "Naprawdę? Za naszą kanapą są dinozaury? To co teraz robimy?". "Zwiewamy!" odrzekł stanowczo Jachol.

Ten plan polowania jest niezwykle bliski temu co zaproponowałaby Mama.

piątek, 9 grudnia 2016

Drabina rozwoju

Jachol wypatrzył rozstawioną drabinę. Podbiegł do niej w podskokach i postawił nogę na dolnym stopniu. Mama spojrzała na niego niepewnie i powiedziała "Jachol, lepiej na to nie wchodź żebyś nie zleciał". Jachol spojrzał na Mamę z wyrzutem i powiedział "Jestem już duży!". Mama przyjrzała się stojącemu koło niej 95-centymetrowemu człowiekowi i odparła "Masz rację, jesteś duży. Wchodź, a ja będę cię asekurować".

Jachol wszedł na trzeci stopień po czym zatrzymał się i powiedział drżącym głosikiem "Jestem malutki". Mama pokręciła głową i odpowiedziała "Nie, jesteś już. Dasz radę. A ja jestem tutaj żeby cię asekurować". Jachol potaknął i powiedział z pełnym przekonaniem "Dam radę!". I wszedł na samą górę. A potem zszedł. I znowu wszedł. Trzy razy.

Nie pierwszy raz Mama przekonuje się że słowo i wiara w drugiego człowieka uskrzydlają bardziej niż Red Bull.

niedziela, 25 stycznia 2015

Imprezowiczka

Zochacz została zaproszona na urodziny koleżanki, organizowane w sali zabaw. Mama ją przywiozła na miejsce, po czym spytała matkę jubilatki jakie są dalsze oczekiwania - czy może zostawić Zochacz i przyjechać po nią po imprezie czy też powinna zostać.

Mama Hani spojrzała niepewnie na Zochacz i powiedziała, że oczywiście Mama może ją odebrać za dwie godziny, o ile tylko Zochacz nie będzie się bała zostać sama i nie będzie płakać za Mamą. Zochacz spojrzała na nią jak na ufoludka i odpowiedziała za Mamę "No pewnie że nie będę płakać!". Po czym złapała Hanię za rękę i pobiegły się bawić.

Cóż Mama Hani najwyraźniej nie czytuje naszego bloga.

niedziela, 15 czerwca 2014

Wiara

Na początku niedzielnej mszy, pan z obsługi liturgicznej podszedł do rodziców i spytał czy Pietruszka i Zochacz mogliby nieść dary. W pierwszym odruchu Mama chciała odmówić, w końcu jej dzieci są jeszcze bardzo małe i nie nadają się do tak odpowiedzialnej funkcji. Zanim jednak Mama zdążyła otworzyć usta, Tata się zgodził.

Przez cały czas kiedy Pietruszka i Zochacz maszerowali przez bardzo, bardzo długą nawę główną kościoła, Mama oczyma duszy widziała jak ampułki i komunikanty lotem balistycznym lecą i rozbijają się z hukiem na marmurowej posadzce.

Oczywiście nic takiego nie nastąpiło. Pietruszka i Zochacz, wyprostowani jak struny, doszli spokojnie do stopni ołtarza i z dumą wręczyli dary księdzu. A Mama po raz kolejny uświadomiła sobie jakim skarbem jest dla dzieci ojciec.

poniedziałek, 19 maja 2014

Kanzerki

Mama i Jaś odebrali Zochacza z przedszkola. Kiedy przechodzili koło piekarni Mama spojrzała z niechęcią na schody i wąskie drzwi po czym spytała córki "Zochacz, nie mamy chleba żeby jutro zrobić Pietruszce kanapkę do szkoły. Kupisz pięć kajzerek?"

Zochacz wzruszyła ramionami z miną mówiącą, że dla niej to bułka z masłem. Wzięła od Mamy monetę, wmaszerowała do piekarni i w progu oświadczyła "Dzień dobry. Poproszę pięć kanzerek".

Po minutce wróciła dzierżąc dumnie zakupione bułki. No to chyba Mama ma zapewnione dostawy pieczywa nawet pod nieobecność Pietruszki.

czwartek, 12 grudnia 2013

Afryka Kazika (i Pietruszki)


Szkołę Pietruszki odwiedził niedawno Łukasz Wierzbicki, autor m.in. książek "Afryka Kazika" i "Dziadek i niedźwiadek". W trakcie spotkania z dziećmi, autor opowiadał zwłaszcza o tej pierwszej, relacjonując przygody Kazimierza Nowaka na czarnym lądzie.

W pewnej chwili przerwał żeby wziąć oddech a z sali rozległ się zirytowany nieco głos Pietruszki "Ale jeszcze pan pominął, że po drodze było to i to!". Wychowawczyni spojrzała na Pietruszkę karcąco, ale pan Wierzbicki uśmiechnął się szeroko i odparł "Masz rację. Jak widać znasz moje książki lepiej niż ja".

No cóż, dobrej pamięci Pietruszce odmówić nie można. Podobnie jak pewności siebie.

P.S. Obie książki bardzo polecamy.

wtorek, 10 września 2013

Nieustraszona


Zochacz szła z Mamą odebrać Pietruszkę ze świetlicy. Tuż przy drzwiach do szkoły spotkały Panią Dyrektor Zespołu Szkół. Zochacz już kilka metrów wcześniej krzyknęła "Dzień dobry!". Po czym odwróciła się do Mamy i powiedziała z dumą "Powiedziałam dzień dobry. Bo ja jestem nieustraszona!".

Nie sposób polemizować.

sobota, 3 listopada 2012

Dzielność


Warszawskie wodociągi dodają w zimie do wody jakieś paskudztwo które bardzo wysusza skórę. Żeby zaradzić podrażnieniom, Tata codziennie wieczorem smaruje Zochacza emolientem. Kontakt kremu z przesuszoną skórą bywa niemiły, więc Zochacz regularnie histeryzuje przy smarowaniu.

Kiedy wczoraj wieczorem Tata zbliżył się do córki z kremem na dłoni Zochacz spojrzała na niego smętnie po czym oświadczyła "Ja nie płakam. Zosia jest dzielna". I jak powiedziała tak zrobiła. Tata nie był pewny czy potrafi smarować bez akompaniamentu szlochów.

poniedziałek, 7 maja 2012

Poczucie bezpieczeństwa


Pietruszka i Mama zwiedzali wystawę średniowiecznych zbroi. Widząc tłum ludzi Mama wzięła synka za rękę i powiedziała "Chodźmy razem, ja się chyba będę bała". Pietruszka spojrzał na Mamę pobłażliwie i powiedział "Odwagi Mamo, ja jestem z Tobą".

poniedziałek, 26 marca 2012

Powiewna alpinistka


Zochacz pokochała zjeżdżalnie. Na placu zabaw są dwie - jedna dla maluchów, ma około 80 centymetrów wysokości, druga dla starszaków ma mniej więcej dwa metry wysokości. Z oczywistych względów, Zochacz jest bywalcem tej pierwszej. Wchodzi na nią sama, po czym zjeżdża z niedużą pomocą Mamy, bo nie potrafi się jeszcze odepchnąć.

Dziś również Zochacz dziarsko wdrapała się na małą zjeżdżalnię. Kiedy stała na drugim schodku nagle zawiał silny wiatr który zwalił ją do tyłu. Mama była przy niej w milisekundzie, więc nie zdążyła się nawet porządnie rozpłakać. Rozpłakała się dopiero kiedy Mama zaproponowała jej ponowne wejście na zjeżdżalnię.

Mama spodziewała się, że wskutek upadku Zochacz zmieni obiekt zainteresowania na huśtawkę lub karuzelę. Jakież było jej zdziwienie, kiedy córka wzięła ją za rękę i zaprowadziła na dużą zjeżdżalnię. Po czym pracowicie wdrapywała się na górę i, z niewielką pomocą Mamy, śmigała na dół. I kolejny raz i kolejny.

Bo na małe lęki najbardziej pomagają wielkie wyzwania.

sobota, 19 listopada 2011

Puk puk - kto tam?


Pietruszka zapytał rodziców czy mógłby zaprosić do siebie koleżankę z grupy która mieszka w tej samej klatce. Rodzice się zgodzili, ale powiedzieli że ma iść sam ją zaprosić.

Pietruszka dziarsko pomaszerował piętro wyżej po czym zapukał do drzwi (nie dosięga do dzwonka). Po chwili zapukał ponownie. I po raz trzeci. W końcu z wewnątrz mieszkania rozległ się głos mamy Majki "Kto tam?". Pietruszka odpowiedział głośno i stanowczo "To ja!".

I wszystko stało się jasne.

P.S. Mama Majki śmiała się potem, że myślała, że ktoś sobie robi głupie żarty - słyszała wyraźnie pukanie do drzwi, ale nikogo nie widziała przez wizjer. Nie wpadła na to, że pukający może być po prostu za niski dla pola widzenia wizjera.

środa, 9 listopada 2011

Plan działania


Pietruszka tłumaczył Mamie na spacerze "A jak się pojawi smok to Ty z Zochaczem się schowajcie za wózek a my z Tatą zamienimy się w spidermanów i go pokonamy".

Tata wyglądał na nieco zaskoczonego przydzielonymi mu zadaniami.

niedziela, 4 września 2011

Dzielny pacjent


Pietruszka rozciął przed wyjazdem na wakacje łuk brwiowy i konieczne było założenie szwu. Kiedy przyszło do zdejmowania szwu, chirurg dziecięcy z dużym doświadczeniem 3 razy pytał, czy ma podać Pietruszce syropek uspokajający. I 3 razy Mama odpowiadała, że nie ma takiej potrzeby.

Pan doktor był mocno nieprzekonany. Ale okazało się, że jednak Mama miała rację. Pietruszka bał się, pytał czy musi, ale kiedy przyszło co do czego nie wyrywał się i pozwolił szew zdjąć. Zrobił tym na lekarzu ogromne wrażenie. Na Mamie zresztą też.

piątek, 5 sierpnia 2011

Jęczący spiderman


Pietruszka był z Mamą na pobraniu krwi. Nie był tym faktem zachwycony - protestował, wyrywał się, ale ostatecznie pozwolił na pobranie i ani przez chwilę nie zapłakał. Mama i panie pielęgniarki oczywiście bardzo go pochwaliły.

Po powrocie do domu, Pietruszka z miejsca pochwalił się Tacie "Tata a ja w ogóle nie płakałem! Byłem dzielny jak sfartermen (spiderman). Tylko trochę pojęczałem. Ale nie płakałem".

Trudno o bardziej uczciwą relację.

środa, 13 lipca 2011

Pietruszka pokrzepiający


Tata miał dziś niedużą planową operację. Mama powiedziała o tym wczoraj Pietruszce, tłumacząc, ze będzie musiał na Tatę uważać i że prawdopodobnie nie będzie się mógł z nim kilka dni bawić.

Kiedy dziś rano Tata wychodził, Pieruszka przyszedł do niego i powiedział "Jedziesz do szpitala? I będziesz miał zastrzyk?". Tata potwierdził. Pietruszka kontynuował więc "Ja też niedawno miałem szczepienie. I byłem dzielny i w ogóle nie płakałem. Ty też bądź dzielny i nie płacz. To będzie szybko i nie będzie mocno bolało".