wtorek, 30 listopada 2010

Obietnice

Zosia obudziła się rano akurat w porze kiedy Tata i Pietruszka szykowali się do wyjścia. Pietruszka przyszedł więc przywitać się z siostrą. Zosia chwilę na niego popatrzyła po czym zaczęła popłakiwać.

Zaniepokojony Pietruszka powiedział "Nie płacz Zosiu, ja nigdzie nie idę. Nie płacz Zosiu.". Po czym zamyślił się i dodał "Tylko idę do przedszkola. Ale wrócę. I będziemy się bawić.".

Dziewczyny z zespołu


Kilka tygodni temu Tata kupił DVD z koncertem The Corrs Unplugged. Pietruszka zapałał do niego wielką miłością - co najmniej raz w tygodniu prosi, żeby puścić mu koncert. A potem wpatruje się w telewizor z nabożnym skupieniem, "grając" na przemian na pianinie, gitarze, skrzypcach czy bodhranie. Zna cały zespół po imieniu i powoli zaczyna się dopytywać o poszczególne słowa które wyłapuje z tekstów.

Kiedy wczoraj Pietruszka poprosił o koncert, Tata włączył go machinalnie, nie przerywając rozmowy z Mamą. Po chwili Pietruszka syknął ze zniecierpliwieniem "Tata, nie przeszkadzaj dziewczynom!"

Sharon, Caroline i Andrea na pewno by się ucieszyły, że 4-latek uważa je za "dziewczyny".

niedziela, 28 listopada 2010

Środki zaradcze

Mama wycierała Pietruszkę po wieczornej kąpieli. Synek zapytał, czy opowie mu długą bajkę. Mama się zgodziła, choć uczciwie dodała "Chyba że obudzi się...". Pietruszka dokończył "Łakomczuch.". Mama uśmiechnęła się przepraszająco. Pietruszka pokiwał głową ze zrozumieniem "To będziesz cicho opowiadać żeby się nie obudził. A jak sam się obudzi to trudno.".

Mamie zaparło dech.

piątek, 26 listopada 2010

Nieoczekiwane wsparcie


Kiedy urodziła się Zosia, Mama bała się trochę jak będzie wyglądać odbieranie Pietruszki z przedszkola. Wiadomo przecież, że pchając wózek niełatwo zapanować nad wyjątkowo żywiołowym przedszkolakiem. Okazało się jednak, że obawy Mamy były nieuzasadnione.

Pietruszka już w poniedziałek spytał, czy może pchać wózek z Zosią. Po czym dodał "Bo Ty jesteś zmęczona a ja nie jestem zmęczony, przecież cały dzień w przedszkolu byłem.". I faktycznie, codziennie Pietruszka dzielnie pcha wózek z Zosią do domu. Dzięki czemu Mama zawsze wie gdzie jest. Musi tylko iść znacznie szybciej niż gdyby sama pchała wózek bo Pietruszka mimo obciążenia nie zwalnia szczególnie.

środa, 24 listopada 2010

Brakujący element


Ostatnimi czasy co wieczór Tata opowiada Pietruszce bajkę o Zygzaku. Oznacza to w praktyce opowiedzenie całego filmu "Auta". Dziś wieczorem, chwilę po wyjściu Taty z pokoju Pietruszki rozległ się głos "Tato, tato chodź tu!". Kiedy Tata wszedł i spytał o co chodzi, Pietruszka odpowiedział z wyrzutem "Zapomniałeś mi powiedzieć że Pan Król koziołkował".

Tata posłusznie opowiedział pominięty fragment. Zadumany faktem, że synek zna słowo "koziołkować".

poniedziałek, 22 listopada 2010

Pacjent samoobsługowy


W ostatni weekend Pietruszka i Zosia byli marudni i absorbujący. Chcąc ile tylko się dało chronić Mamę w połogu, Tata dwoił się i troił. W nocy wstawał przewijać Zosię, rano wstawał zabawiać Pietruszkę a w południe gotował obiad (a właściwie 2 obiady - jeden dla matki karmiącej a drugi dla wybrednego 4-latka). W efekcie, w niedzielę wieczorem Tata padł i zasnął jeszcze przed Pietruszką.

Mama przyszykowała synka do snu (czego zwykle nie robi), po czym przypomniała sobie, że Tata codziennie wieczorem daje synkowi lekarstwa. Nie była jednak pewna jakie i jak. Wyraziła swoją obawę głośno.

Pietruszka wziął Mamę za rękę i zaprowadził do kuchni. Po czym wybierał i zdejmował z parapetu kolejne przedmioty i tłumaczył "To jest lekarstwo do oddychania przez tubę. A to jest tuba. Z tego dostaję jeden cukierek do ssania. A z tej butelki syrop tym (strzykawką z miarką)". Jedyne pytanie na które Pietruszka nie potrafił odpowiedzieć to ile mililitrów syropu ma dostać. Mama sprawdziła więc wszystko w notatkach w książeczce zdrowia. Zalecenia Pietruszki były bezbłędne.

Nie dla psa kiełbasa


Podczas obiadu, Tata przekonywał Pietruszkę do zjedzenia sałaty. Pietruszka spojrzał na Tatę zdziwiony i powiedział "Sałatę jedzą żółwie". Tata potwierdził. Na co syn stwierdził z dezaprobatą "Ale ja nie jestem żółwiem. Nie będę jadł sałaty!".

sobota, 20 listopada 2010

Artystyczna powódź


Pietruszka dostał od dziadków kolorowanki wodne. Maluje się je w sposób uproszczony tj. mocząc pędzel w wodzie i smarując nim po kartkach. Pietruszka "pokolorował" w ten sposób dwa obrazki. Po czym stwierdził, że rozwiązanie jest wysoce nieefektywne. I wylał cały kubek wody wprost na książeczkę. Fakt, wszystkie obrazki pokolorowały się w mgnieniu oka. Tylko Mama czemuś nie była zachwycona.

środa, 17 listopada 2010

Ssaki i jaja


Tata opowiadał Pietruszce o delfinach i tłumaczył, że delfiny to ssaki bo piją mleko mamy tak jak Zosia. Pietruszka nową wiedzę przyjął z zaciekawieniem i zapytał, czy rekiny to też ssaki. Tata wyjaśnił, że rekiny nie są ssakami tylko rybami bo nie piją mleka mamy tylko składają jaja.

Pietruszka zachichotał "Tata, no co Ty, pomyliło Ci się. Jajka znoszą kury a nie ryby".

wtorek, 16 listopada 2010

Przepisowo


Tata i Pietruszka byli u Pani Doktor. Ponieważ dojazd do przychodni zajął im niecałe pół godziny, Mama podejrzewała, że Tata trochę za mocno nacisnął pedał gazu. Żeby się upewnić podpytywała Pietruszkę "Synku a czy Tata jechał bardzo szybko kiedy jechaliście do pani doktor?". Syn odparł "Tata jechał szybko ale zgodnie z przepisami."

Następnym razem Mama spodziewa się usłyszeć numer Dziennika Ustaw.

poniedziałek, 15 listopada 2010

Za co warto kochać


Rodzice i Zosia odebrali Pietruszkę z przedszkola. W drodze powrotnej Pietruszka spytał czy może popchać wózek. Zanim Mama zdążyła odmówić, Tata się zgodził. Pietruszka spojrzał na niego z czułością i powiedział "Kocham Cię Tato za to, że dałeś mi popchać wózek z Zosią".

Czyli tędy droga do serca małego mężczyzny.

sobota, 13 listopada 2010

U mamy w pracy

Tata pojechał zawieźć Mamy dokumenty do jej pracy. A w przedszkolu akurat nie było ciepłej wody i panie prosiły żeby, jeśli to możliwe, dzieci zostały w domu. Pietruszka pojechał więc z Tatą.

Gdy przyjechali na miejsce bardzo miła recepcjonistka wydała tacie kartę gościa, ale stwierdziła że małe dzieci nie mogą wchodzić do firmy. W recepcji były ładne kolorowe katalogi i gazetki, więc Tata zaproponował by Pietruszka poczekał tam na kanapie obok ochroniarza i sobie poczytał. Syn nie chciał zostać z nieznaną sobie panią i panem, troszkę pojęczał i państwo na recepcji się zgodzili by razem z Tatą poszedł na drugie piętro

Na drugim piętrze Tata i Pietruszka znaleźli dział kadr. Zapukali, otworzyli i weszli. W środku było z osiem biurek, przy każdym zapatrzona w ekran pani. Jedna z nich, spodziewając się gości wstała, miło się przywitała i zaprosiła do siebie. Oczywiście zainteresowała się młodszym gościem i wszystkie pozostałe panie również. Tego zainteresowania Pietruszce było za wiele. Szepnął tylko do Taty, że on idzie czytać gazetkę i pobiegł. Sam.

Panie mocno się zdziwiły, trochę zaniepokoiły i spytały Tatę czy to dobry pomysł, że Pietruszka poszedł sam. Tata stwierdził, że drzwi do wszystkich pokoi są pozamykane, więc Pietruszka ma tylko jedną drogę do recepcji. Fakt, że po schodach, ale dużych, szerokich, wygodnych i tuż nad recepcją więc na recepcji na pewno go usłyszą. No i Pietruszka chodzi po schodach odkąd skończył 13 miesięcy, w tym codziennie w żłobku.

Gdy Tata skończył przekazywać dokumenty i zszedł na dół, zastał Pietruszkę siedzącego na kanapie w recepcji, czytającego gazetkę z pociągami i tramwajami, przekomarzającego się z siedzącym obok  ochroniarzem, które ze zdjęć przedstawia pociąg, a które tramwaj oraz chichrającą się recepcjonistkę. Wszyscy, poza Tatą, byli zaskoczeni jaki Pietruszka jest samodzielny. Tata zaś był dumny.

Skarpetkowi przyjaciele

Mama weszła rano do pokoju Pietruszki i od razu zauważyła, że ma jedną skarpetkę szarą a drugą zieloną. Już otwierała usta by ten fakt skrytykować gdy synek powiedział cały dumny "Ja mam jedną skarpetkę z Zygzakiem i jedną ze Dzwonkiem (Złomkiem). Bo to są przyjaciele. Dobrze to sobie wymyśliłem!".

czwartek, 11 listopada 2010

Granice pojemności żołądka


Pietruszka zajrzał do kuchni i zobaczył, że Tata zostawił trochę ziemniaków z obiadu. Zapytał więc oskarżycielsko "Dlaczego tego nie zjadłeś". Tata wyjaśnił, że nie ma już więcej miejsca w brzuchu. Pietruszka pokiwał głową ze zrozumieniem i skomentował "No tak, bo jak byś się tym jeszcze napchał to byś zwymiotował. A lepiej żebyś Ty nie wymiotował."

No fakt, lepiej.

wtorek, 9 listopada 2010

Selekcja na wejściu


Tata poszedł zajrzeć do śpiącej Zosi. Po powrocie zaraportował "Otworzyła lewe oko. Jak mnie zobaczyła to przeprowadziła szybki proces myślowy i stwierdziła, że z tego źródła mleka nie dostanie. Po czym zamknęła oko."

Logika temperaturowa


Pietruszka przymaszerował do łóżka rodziców w środku nocy w samych spodniach od piżamy. Zaspany Tata otworzył jedno oko i powiedział "Idź do siebie, załóż podkoszulek i śpij dalej.". Pietruszka odmaszerował.

Rano Tata stwierdził, że Pietruszka polecenie wykonał, przy czym założył inny podkoszulek niż ten w którym go położył wieczorem. Spytał więc "Synku czemu masz założony inny podkoszulek?". Syn wyjaśnił "Bo było mi zimno". Tata drążył "Ale to czemu zdjąłeś tamten?". Odpowiedź była oczywista "Bo było mi ciepło".

niedziela, 7 listopada 2010

Pogromca smoków


Pietruszka wpadł do sypialni rodziców i oświadczył Mamie "Ja jestem Twój rycerz. A Ty jesteś moja królewna. A Tata jest smok i ja będę z nim walczył."

piątek, 5 listopada 2010

Wymówka kalendarzowa


Tata zaganiał Pietruszkę do ubierania, przypominając, że jak się nie pospieszy to spóźnią się do przedszkola. Na co Pietruszka rozpaczliwie "Dziś nie idziemy do przedszkola! Przecież jest soboooota!".

czwartek, 4 listopada 2010

System nagród


Nie od dziś wiadomo, że nie to jest nagrodą co nagrodą obiektywnie zostało nazwane tylko to co w danej społeczności jest obiektem pożądania i dowodem wyróżnienia.

Wczoraj po powrocie z przedszkola Pietruszka raportował z wypiekami na twarzy "Bo jak szliśmy na podwórko to ja się pierwszy ubrałem. I w nagrodę dostałem worek ze śmieciami i wyrzuciłem go do żółtego kosza (tj. kosza na surowce wtórne)!".

Mama musi iść na doszkalanie do opiekunek w przedszkolu, żeby się dowiedzieć jak osiągnąć to, że w domu również możliwość wyrzucenia śmieci będzie wielką nagrodą.

Wyraźna artykulacja


Pietruszka marudził przy obiedzie. W pewnym momencie spytał Taty "A poczytasz mi książeczkę przy jedzeniu?". Tata odpowiada podchwytliwie "Tak, poczytam Ci książeczkę po jedzeniu". Na co zirytowany Pietruszka zripostował "Pytałem czy poczytasz mi książeczkę przy jedzeniu! Niewyraźnie do Ciebie mówię czy co?".

Mama z trudem opanowała parsknięcie.

środa, 3 listopada 2010

Stany emocjonalne


Pietruszka dostał szału przy wychodzeniu z domu. W sumie to rodzice nawet nie bardzo wiedzieli dlaczego. Tata zapytał go więc spokojnie "Dlaczego się na mnie zdenerwowałeś synku?".

Pietruszka pociągnął nosem i odpowiedział "Nie zdenerwowałem się na Ciebie, ja Cię kocham.".

Nazwy czynności przeciwstawnych


Pietruszka zrobił na kolanie dziurę w spodniach. Mama zadeklarowała, że zaszyje je wieczorem. Jednakże dziura tak fascynowała Pietruszkę, że bawił się nią całe popołudnie, w wyniku czego w pewnym momencie rozdarł spodnie jeszcze bardziej. Mama się zezłościła i naburczała na Pietruszkę, że nie wolno niszczyć spodni i że takie pomysły bardzo jej się nie podobają. Skruszony Pietruszka obiecał poprawę.

Rano Pietruszka założył spodnie i spojrzał na kolano. Odwrócił się do Mamy i spytał "Ty mi zaszyłaś spodnie?". Kiedy Mama potwierdziła Pietruszka dodał "Dziękuję Mamo że mi zaszyłaś spodnie. Ja ich nie będę odszyjał. Obiecuję, że nie będę.".

poniedziałek, 1 listopada 2010

Literatura fantastyczna kontra rzeczywistość

Kiedy Mama i Tata nie byli jeszcze rodzicami, czytali książki o tym jak zachowują się niemowlęta. Wynikało z nich, że noworodek ssie pierś 15 minut, po czym ssie przez 15 minut drugą pierś a następnie, odbity, śpi 3 godziny. Ta historia rodem z science-fiction przypomniała się Mamie wczoraj.

O 20.45 Ssak obudził się z drzemki. Oczy zasłaniała mu biała płachta a w głowie tętnił jeden rytm "MLEKO-MLEKO". Mama czym prędzej podała mleko, nie chcąc Ssaka nadmiernie zirytować. Ssak ssał łapczywie (a nuż zabiorą?), krztusząc się kilka razy bo nie nadążał z przełykaniem największego obiektu pożądania.

Kiedy Ssak w końcu wziął głęboki oddech, brzuszek Ssaka uświadomił sobie, że jednak nie jest z gumy. W efekcie znaczna część mleka wróciła na powierzchnię potężnym chlustem, zalewając Mamie całą koszulę (szczęśliwie desperackim ruchem Mamie udało się osłonić własnym ciałem kanapę) oraz oczywiście samego Ssaka. Tata przejął więc Ssaka od Mamy, przebrał i przewinął.

Po całej operacji Ssak stwierdził z radością, że ma już odrobinkę miejsca w brzuszku. Ponownie włączył się Wielki Ssaczy Instynkt wybijający rytm "MLEKO-MLEKO". Mama (również przebrana) zasiadła więc znów do karmienia. Kiedy Ssak już kończył i wydawał się przysypiać, nagle rozległ się wystrzał z armaty. A potem cichy szept Mamy "Kochanie, kupa...". I znów konieczna była zmiana ubranka, bo przecież ssaczy brzuszek miał do przerobienia już mleko z dwóch sesji a pieluszki mają tylko określoną, standardową pojemność.

Oczywiście po przewinięciu Ssak zdał sobie sprawę z tego, że znów ma w brzuszku odrobinkę miejsca. Wielki Ssaczy Instynkt zadziałał bezbłędnie. Mama zasiadła do karmienia po raz trzeci.

Kiedy w końcu zadowolony Ssak spoczął w swym łóżeczku była 22.45 - minęły dokładnie 2 godziny odkąd Ssak otworzył oczy. Mama padła bezwładnie na kanapę, ledwie żywa po trzech karmieniach z rzędu. Tata usiadł koło niej i mamrotał, że Ssak nie dostanie trzeciego czystego ubranka tego wieczoru, bez względu na to jaki wyrafinowany sposób ufaflunienia aktualnego wymyśli.