Po obiedzie rodzice zastanawiali się nad kwestią deseru. Żeby uniknąć zbędnych dyskusji, jak zawsze w takiej sytuacji przeszli na angielski. "Ice cream?" spytała Mama. Na co z kanapy rozległ się głos Pietruszki "Lody, będą lody?!".
No cóż, angielski już spalony. Niemiecki Eis też raczej się nie sprawdzi, podobnie jak мороженое. Miejmy nadzieję, że hiszpańskie helado jeszcze długo będzie enigmatyczne, bo rodzicom kończą się już języki w których mogliby prowadzić poufne konsultacje.
:) dobre :)
OdpowiedzUsuńOj, to chyba płonna nadzieja.... Mam wrażenie, ze dzieci wiedzą wszystko...;)
OdpowiedzUsuńNIe byłabym taka pewna. Lepiej ustalić jakiś kod:)
OdpowiedzUsuńNa migi jedynie :D CHoć i to pewnie szybko rozszyfrują :)
OdpowiedzUsuńA moze glace? jest tez zmrzlina!
OdpowiedzUsuń:)
Dzieci wiedza wszystko :)
OdpowiedzUsuńNo i koniec z rodzicielskimi tajemnicami :D
OdpowiedzUsuńHmm chyba musicie wymyślić własny język, może pamiętasz jak za dziecka szyfrem się mówiło dokładając pewne literki ;)
OdpowiedzUsuńoj takie sprytne dzieciaki to zaraz rozszyfrują każdy język ;o) chyba nie ma szans na tajemnice ;o)
OdpowiedzUsuńale za to jaka motywacja do nauki języków! I przykład użycia! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU nas podobnie ;)
OdpowiedzUsuńNo tak, kształcimy dzieci na własną zgubę...:)
OdpowiedzUsuńO to to, na własnej piersi te żmije wyhodowaliśmy ;).
UsuńZawsze jest jeszcze suahili! :D
OdpowiedzUsuńSprostowanie: lody w suahili są tak samo jak ang - cóż za niespodzianka. Ale może crème glacée... :)
UsuńO proszę, to się z suahili dokształciłam. Francuskim też damy radę, pytanie oczywiście jak długo :).
Usuń