sobota, 21 lutego 2015

Kultura pospieszania

Podczas kolejnej rundy zabawy w zoo zaginął mały lew o znajomo brzmiącym imieniu Bachol. Jego lwia mama Zochacz zarządziła poszukiwania. Mamie wybitnie nie chciało się biegać po domu, próbowała więc jakoś odwrócić uwagę córki. Zochacz spojrzała na Mamę z ukosa i wypaliła "No ruszmy tyłki i poszukajmy tego lwiątka".

Mama spojrzała na Zochacz poważnie i karcącym tonem oświadczyła, że to nie jest słownictwo które będzie akceptować. Zochacz pokornie spuściła głowę po czym powiedziała głosikiem słodkim jak miód "Czy możemy podnieść nasze pupy i poszukać tego lwiątka?"

10 komentarzy:

  1. Pięknie wybrnęła z tej sytuacji :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę, jaki bogaty zasób słownictwa, na każdą okazję :))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam jestem ciekawa, co w tym czasie robiło lwiątko. I jak tam Mamie idzie praca (w kasie ZOO, oczywiście:D)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahaha Zochacz rządzi :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Co by się niedziało dziecko wie jak dopiąć swego :-)) Zochacz wymiata, zdecydowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. mała kobietka nie zginie, da sobie radę w każdej sytuacji :o)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za wszystkie komentarze :)