Od kilku już lat, wspólne podróże samochodem upływają rodzinie na zabawach. Rytm tych zabaw wyznacza aktualny program nauczania w przedszkolu lub szkole. Podczas ostatniej podróży przyszła pora na zabawę w części zdania. Mama wyjaśniła "Każdy po kolei będzie wymyślał zdanie a następna osoba będzie mówić jakie są w nim czasowniki. Za 10 minut stajemy na stacji benzynowej, jak ruszymy to będziemy potem szukać rzeczowników".
Zabawa szła w najlepsze (Jachol był zwolniony bo spał), kiedy rodzina dojechała do stacji. Po zatankowaniu Tata zaczął rozmawiać z Mamą na jakiś temat, potem za oknem pojawiły się krowy, następnie jechał traktor. Kiedy po kwadransie samochód zbliżał się już do celu podróży Pietruszka wykrzyknął z wyrzutem "Ej, przecież miały być jeszcze rzeczowniki!".
Szczęśliwie została jeszcze droga powrotna, którą udało się zagospodarować rzeczownikami. Przecież rodzicie nie mogliby pozbawić dzieci takiej wspaniałej zabawy.
Proste metody są najlepsze:). Pożyczam pomysł...:)
OdpowiedzUsuńBo dzieci lubią się uczyć ;) Fajnie, że w Pietruszce tej chęci jeszcze szkoła nie zabiła.
OdpowiedzUsuńNauka przez zabawę to bardzo dobry pomysł :) My jesteśmy na etapie zabawy w "zgadnij jaki to bohater" , każdy wymyśla bohatera z bajki a reszta odgaduje :) Ponadto Iza weszła w fazę fascynacji literkami i sylabami, więc tez nas tym zamęcza :) ale jeśli to ma ją czegoś nauczyć a i umilić podróż to, czemu nie?? :)
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa :)))
OdpowiedzUsuńświetny sposób na naukę przez zabawę ;o) Mama i Tata mają dużo pomysłów ;o)
OdpowiedzUsuńI nauka przez zabawę, na pewno w głowie zostanie :)
OdpowiedzUsuńSuuper pomysl, a Zochacz jak sobie radził :)
OdpowiedzUsuńZochacz świetnie sobie radziła z układaniem zdań :). Rozkład na części szedł jej średnio, dzięki czemu starszy brat miał okazję pomagac :D.
Usuń