Przy okazji ostatniej choroby Zochacza w domu panował mały chaos. Chcąc skończyć obiad, Mama poprosiła córkę, żeby poczytała coś Jacholowi. Wybrała w tym celu książeczkę o cyfrach. Po pierwsze dlatego że ma ładne obrazki ze zwierzątkami. A po drugie dlatego że Zochacz lubi liczyć, więc była szansa że liczenie zwierzątek na poszczególnych stronach zajmie ją na dłuższą chwilę i przedłuży wspólne "czytanie".
Jakież było rozczarowanie Mamy kiedy okazało się, że Zochacz znakomicie rozpoznaje już wszystkie cyfry. W związku z czym nie ma już potrzeby liczenia zwierzątek na obrazkach - wystarczy że Zochacz przeczyta cyfrę napisaną na danej stronie.
Największym plusem zaistniałej sytuacji jest to, że gra w Uno obejmuje teraz czterech pełnoprawnych graczy. Jak tak dalej pójdzie czwórka do brydża uzbiera się zanim Mama się obejrzy.
Słyszałam o tej grze - podobno świetna :) U nas modna jest ostatnio gra (również karciana) - Idź na ryby :) właśnie walczymy z gorączką.....
OdpowiedzUsuńUno jest super. A o idź na ryby nie słyszałam, spróbujemy :). No i zdrowia życzymy.
UsuńRodzinne uno - świetny czas. Jakoś tak jest, że najwięcej radości sprawiają mi wszystkie "okołogrowe" rozmowy i żarty ;)))
OdpowiedzUsuńPrawda, prawda :)
UsuńU nas rządzi "grzybobranie" :) Młody też już rozpoznaje wszytskie cyfry i literki, niektóre nawet umie napisać :) Nie, nie torryzuję go, on tak sam :)
OdpowiedzUsuńDużo słyszałam o "Grzybobraniu" ale jakoś u nas nie zawitało. Może jak Jachol podrośnie :D
UsuńBędzie przyjemne spędzanie wieczorow zimowych :)
OdpowiedzUsuńJa pierwszy raz słyszę o tej grze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Polecamy serdecznie! Dzisiaj graliśmy dobrą godzinę. Trzy razy wygrała Mama i trzy razy Zochacz :D
UsuńTo może ja Zochacza na korepetycje do Wojtka zaproszę :)
OdpowiedzUsuńto Ci zdolna matematyczka rośnie ;o)
OdpowiedzUsuń