W czasie wypadu za miasto rodzina postanowiła wybrać się na basen. Okazało się jednak, że Tata nie wziął klapek. W trakcie obiadu Mama powiedziała więc, że będą się musieli rozejrzeć za jakimś miejscem, gdzie będzie można je kupić.
Przy deserze Zochacz wstała od stolika i podeszła do jednej z kelnerek. Po minucie dołączyła do nich druga kelnerka i we trzy intensywnie o czymś rozmawiały. Rodzice wymienili się spojrzeniami, zastanawiając się czego do jedzenia lub picia Zochacz nie może znaleźć. Córka ponownie ich jednak zaskoczyła, kiedy wróciła po chwili i oświadczyła "Klapki można kupić w sklepiku który jest po lewej stronie, na pierwszym piętrze". Po czym zadowolona z siebie rozsiadła się na krześle i uraczyła się szarlotką.
Mama zawsze wiedziała, że Zochacz w życiu nie zginie. Jak widać o rodzinę też zadbać potrafi.
Dzielna dziewczyna :)
OdpowiedzUsuńSłodka :) widać bardzo chciała iść na basen ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Informacje wyciągnie choćby spod ziemi ;)
OdpowiedzUsuńZochacz jest niesamowita!
OdpowiedzUsuńA może po prostu kelnerki mówiły w suahili? :D
Zochacz to skarb prawdziwy! I talent menadżerski :)))!
OdpowiedzUsuńOj tak. Niestety u nas w domu zdecydowanie zbyt wielu menedżerów i zbyt mało fizycznych ;).
UsuńAle na szczęście mama pomoże xD
Usuńzdolniacha :) poradzi sobie w życiu, nie ma co :))))
OdpowiedzUsuńto Ci zdolna i zaradna dziewczyna ;o)
OdpowiedzUsuń