Tata zainteresował się ostatnio genealogią. Przy kolacji chwalił się dzieciom, że dotarł do aktu zgonu swojego pradziadka, który zmarł w 1912 roku. Po czym dodał "No i ten wasz prapradziadek jak umarł miał 52 lata. To kiedy się urodził?".
Pietruszka zmrużył lewe oko a po trzech sekundach odpowiedział "W 1860 roku". Rodzice spojrzeli po sobie. Zochacz wzruszyła tylko ramionami i odparła "To dla niego łatwizna Tato!".
Oooo, u nas też genealogia na topie. Dotarliśmy do 1715 roku! Uwaga, bo ta zabawa wciąga :) Zwłaszcza tatów.
OdpowiedzUsuńoj, wciąga... A potem dożenione osoby mają problem, jak się muszą nauczyć masy krewnych zmarłych i jeszcze większej ilości odnalezionych żywych pociotków. Skorupiak po piętnastu latach ma problemy (ja zresztą też nie znam wszystkich moich krewnych...)
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam, że Pietruszka ma ten cudowny talent matematycznego myślenia, dzięki któremu nie odejmuje mozolnie 52 od 1912 tylko dodaje 40 i 12 :)) To oczywiście można sobie z czasem wypracować ale kiedy jest oczywiste samo z siebie, to jest to coś rewelacyjnego.
OdpowiedzUsuńMój pradziadek urodził się w tym samym roku :) Ale zmarł kilkanaście lat później.
Brawo! :-)
OdpowiedzUsuńHa ha. Tato, daj coś trudniejszego bo to zbyt łatwe dla Pietruszki :-D
OdpowiedzUsuńgenealogia jest bardzo wciągająca, a im dalej w las tym lepiej :)
OdpowiedzUsuńNasz najstarszy znany krewny, pra-pra-pra-dziadek Pietruszki i Jachola urodził się w 1821 roku. I Tatę strasznie korci żeby znaleźć kogoś dalej.
OdpowiedzUsuńWasze dzieci przyprawiają mnie o gęsią skórkę! Mamo przyznaj się co jadłaś w ciąży? ;)
OdpowiedzUsuń