I wtedy Zochacz poprosiła żeby ją zapisać na balet. Dzień przed pierwszymi zajęciami Tata dowiedział się, że na balecie dziewczynki muszą mieć obowiązkowo koka. Pół wieczora z youtube pozwoliło pokonać kolejny Mount Everest. I nawet Mama skorzystała.
Dobre momenty jak fotografie, zbieram w swej głowie jak w starej szafie ...
piątek, 8 stycznia 2016
Ojciec wielu talentów
Od prawie roku Tata jest na urlopie wychowawczym, zaprzeczając słowem i przykładem tezie, że tylko matka potrafi się zająć dziećmi i domem. Ku zaskoczeniu Mamy, największym wyzwaniem okazało się dla niego czesanie długich prawie do pasa Zochaczowych loków. W końcu Tata opanował jednak kucyki, warkoczyki, spinki i opaski.
I wtedy Zochacz poprosiła żeby ją zapisać na balet. Dzień przed pierwszymi zajęciami Tata dowiedział się, że na balecie dziewczynki muszą mieć obowiązkowo koka. Pół wieczora z youtube pozwoliło pokonać kolejny Mount Everest. I nawet Mama skorzystała.
I wtedy Zochacz poprosiła żeby ją zapisać na balet. Dzień przed pierwszymi zajęciami Tata dowiedział się, że na balecie dziewczynki muszą mieć obowiązkowo koka. Pół wieczora z youtube pozwoliło pokonać kolejny Mount Everest. I nawet Mama skorzystała.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Like mother like daughter
OdpowiedzUsuńłał :)
OdpowiedzUsuńAlicja
Brawo Tata! :)
OdpowiedzUsuńMatko wyglądacie jak siostry :) Brawo dla taty!
OdpowiedzUsuńWOW!!!!!! Nawet ja tak nie umiem :) Brawa dla tatusia :)
OdpowiedzUsuńJaaaaaa, szał! :D Też takiego chcę!
OdpowiedzUsuńJakie piękne koki. Moja córa miała taki na ślubie :)
OdpowiedzUsuńCzesanie to zdecydowanie najwyższe wyzwanie. Pamiętam zmagania mojego Taty na wspólnych wyjazdach w góry i mojego męża - głównie gdy rodziłam kolejne dziecko :). Koński ogon okazywał się rozwiązaniem najprostszym... A tu takie koki!
Z tego, co pamiętam, to tata ma doktorat. A kto zrobił doktorat, ten zrobi wszystko :)
OdpowiedzUsuńWow! Niezle sobie radze z grzywa (rowniez prawie do pasa) moje corki, ale takiego koka nie potrafie spiac! Brawa dla taty! :)
OdpowiedzUsuńWow, brawo!
OdpowiedzUsuńPodziwiam TALENT Waszego Taty! :) Ma jak widać ogrom cierpliwości i miłości! :)
OdpowiedzUsuńMnie zawsze czesała mama. Uwielbiałam warkocze francuskie, tak baaaardzo przylegające do głowy. Ani włos z nich nie wychodził - a bardzo nie lubiłam włosów wokół twarzy, szyi. Gdy mama trafiła do szpitala i pojechaliśmy ją odwiedzić, jej oczom ukazała się...mała blondynka ubrana w sukienkę tył do przodu i z rozpadającym się warkoczem... ;) Natychmiast zmieniała mi sukienkę tak, by kokarda była z tyłu... :P Włosy też uczesała ;)
W imieniu Taty serdecznie dziękuję za wszystkie pochwały :)
OdpowiedzUsuńPiekne glowy! !!
OdpowiedzUsuńMistrzostwo świata!
OdpowiedzUsuń