"Dziś na kolacje będzie fondi" oświadczył z dumą Tata. Pietruszka zdziwił się niepomiernie i spytał "Co będzie na kolację?!". Tata pokazał mu opakowanie, na co twarz Pietruszki się rozświetliła i powiedział "Aha, fądjuu".
Rodzicie już się przyzwyczaili do tego, że Pietruszka i Zochacz poprawiają ich wymowę po angielsku. I do tego, że zwykle mają rację. Powoli zaczynają się przyzwyczajać do tego, że ich niemiecki też bywa korygowany przez starsze latorośle. Ale na francuski gotowi jeszcze nie są.
P.S. Okazało się, że Pietruszka słowo fondue poznał na niemieckim. Więc w sumie można uznać, że powyższa sytuacja idzie jeszcze na konto poprawiania niemieckiego.
No to i całe szczęście... Ze na konto niemieckiego... Choć ja też ku bólowi niektórych upieram się nad rozróżnianiem laugh i love albo Rosie i rosy...
OdpowiedzUsuńMożesz sobie z Zochacz piątkę przybić :)
UsuńZjadłabym :)
OdpowiedzUsuńZapraszamy :)
UsuńNiemożliwe! Zachwyca mnie ten młodzieniec :D
OdpowiedzUsuńHaha szkoda, że nie słyszycie jak ja wymawiam fondue. :)
OdpowiedzUsuńA ja nigdy tego czegoś nie jadłam. Dobre toto jest??
OdpowiedzUsuńDobre. Tylko ciezkostrawne bo to głównie stopiony żółty ser.
UsuńHmmm zawsze można powiedzieć - roztopiony ser na gorąco z dodatkami ;)
OdpowiedzUsuńW miniona niedziele mielismy :) Dobre bylo!! Smrodek sera mnie troche meczy ale smak- mniammmmm :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie jadłam, jakkolwiek by się to wypowiadało :)
OdpowiedzUsuń