W piątkowy wieczór Mama gotowała zupę na weekend. Zochacz była tym zafascynowana i co chwila upewniała się czy będzie zupę jeść jeszcze dziś na kolację. Mama cierpliwie odpowiadała, że nie, bo zupa jest na jutro.
Kiedy po raz pięćdziesiąty piąty Zochacz spytała "A na kiedy gotujesz tę zupę? Na jutro?" Mama już nie zdzierżyła i mruknęła "Nie, na wczoraj".
Zochacz szeroko otworzyła oczy a potem odpowiedziała tonem spokojnym, jakby tłumaczyła coś młodszemu bratu "Na wczoraj to mogłaś przedwczoraj gotować. Dziś musisz gotować na jutro".
Mała rezolutna :))
OdpowiedzUsuńHehe no ładnie, młoda nie da się oszukać ;)
OdpowiedzUsuńno proszę, mała jaka sprytna! :)
OdpowiedzUsuńNo, to całe szczęście, że Cię Zochacz wyprowadziła z błędu... Na wczoraj przecież by się zepsuła. ;) P. S. I tak oto drobne czynności dnia codziennego zamieniają się dzięki dzieciom w tajemne ceremonie.
OdpowiedzUsuńhahaha Jaka mądra dziewczynka. :)
OdpowiedzUsuń