Mama ugotowała dla Jachola zupę dyniową. Delikatną, pyszniusią. Jachol niestety pluł nią dalej niż widział. W końcu zrezygnowana Mama dała mu zupę ze swojego talerza. Z porem, czosnkiem i estragonem. Jachol wsuwał aż mu się uszy trzęsły.
Nasz ci on.
Nasz ci on.
Bo z talerza mamy najlepsza :)
OdpowiedzUsuńTo akurat też prawda. A jeszcze lepsza zwykle z talerza ojca.
UsuńHihi moi też olewali delikatne zupki dla niemowlaków, za to wcinali z mojego talerza wszystkie pikantne potrawy... I pomidorową mega kwaśną, którą uwielbiają do dziś :) Ciekawe, co pokaże nam Elula.
OdpowiedzUsuńu nas dokładnie to samo - pikantne z rodzicielskiej michy zawsze lepsze, niż wersja dziecięca :). Już przestałam sie przejmować i gotuję normalnie dla Grześka też, z czosnkiem, czebulą i pieprzem.
OdpowiedzUsuńAle jakby nie patrzeć Grzesiek od Jachola jest rok starszy ;).
UsuńNo i elegancko! Mama może gotować jeden obiad dla wszystkich :D
OdpowiedzUsuńJachol lubi konkretne smaki, a nie tam dyniowe papki ;o) he he, jeden obiad dla wszystkich
OdpowiedzUsuńPo prawdzie nasza też była dyniowa. Tylko doprawiona a synusiowi malutkiemu Mama chciała delikatniusio. Ale jak tak to skończył się okres ochronny dla Jacholi :P.
UsuńI to się wysysa z... mlekiem Matki? ;p
OdpowiedzUsuńObawiam się że tak ;). Przy kuchence gazowej stoi moja "didżejska konsoleta" a na niej na 2 poziomach 20 przypraw i ziół których używam najczęściej. Pozostałe stoją w szafce powyżej :D.
UsuńIm częściej Was odwiedzam, tym częściej odnajduję podobieństwa :)
UsuńA to zupełnie normalne :))) Kto by jadł takie papki :))
OdpowiedzUsuńJachol Twardziel :-)
OdpowiedzUsuńto co jedzą dorośli zawsze smakuje lepiej, po wielu dzieciach to widać. Aż się boję co kiedyś będzie, bo lubię mocno doprawione potrawy.
OdpowiedzUsuń