wtorek, 14 października 2014

Domowa biblioteka

Po tym jak Czytelniczki ostatnio ją zbeształy, Mama zabrała Zochacza do biblioteki. Założyły dla niej kartę biblioteczną, żeby nie blokowała limitu książek Pietruszce, po czym Zochacz pognała do półek z książkami dla młodszych dzieci. Wybrała sobie dwie książeczki o Franklinie (jedyne których jeszcze nie znała) i książkę o Bolku i Lolku.

W pewnej chwili zakrzyknęła "O! A w przedszkolu mamy książkę która ma ten sam tytuł!". Widząc jej entuzjazm pani bibliotekarka spytała "A dużo macie książeczek w przedszkolu?". Zochacz wzruszyła ramionami i odparła lekceważącym tonem "Mniej niż w domu". Co prawda to prawda. I dlatego chwała niech będzie bibliotekom.

P.S. W trakcie wizyty Mama uważnie przyglądała się Jasiowi. Nie wyglądał na obrażonego tym, że jemu Mama karty bibliotecznej nie założyła. Całą energię wkładał w obracanie się to za siostrą to za bratem, buszującymi z entuzjazmem w dwóch różnych częściach biblioteki.

6 komentarzy:

  1. Ja od dziecka uwielbiałam biblioteki i ta miłość została mi do dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że mama w końcu poprawiła swoje karygodne zachowanie :) tak trzymać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja to bym mogła żyć w bibliotece w dziale romanse, powieści fantastyczne i legendy...

    OdpowiedzUsuń
  4. No! I w końcu wszyscy zadowoleni :))))
    Ja sama biblioteki uwielbiam, ten zapach książek. Mogłabym tam mieszkać :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Pietruszkową mamę i jej Dzieciaczki :*

    Chyba 100 lat uplynie za nim będziemy mogli korzystać z norweskiej biblioteki :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż serce rośnie Pietruszki wszystkie, och będę tu zaglądać!

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za wszystkie komentarze :)