Mama czytała Zochaczowi bajkę "Złotowłoska". Zanim zaczęła, pokazała na pierwszą literę tytułu i spytała córki co to za litera. "To moja litera!" odparła Zochacz z radością, po czym dodała z dumą "Ona nazywa się zet!".
Jakie to szczęście że rodzicom nie przyszło do głowy żeby nazwać synów Zenon i Zbigniew, dzięki czemu każdy członek rodziny ma swoją literę.
Jakie to szczęście że rodzicom nie przyszło do głowy żeby nazwać synów Zenon i Zbigniew, dzięki czemu każdy członek rodziny ma swoją literę.
O rany, o rany - kolega nazwał troje dzieci na M, tak jak jego rodzice wszystkie swoje dzieci i jego dziadkowie również :D Kto jest pokrzywdzony, a kto właścicielem litery? :P
OdpowiedzUsuńZnam taką rodzinę i to też z "M". Strasznie musi być tak się własną literą dzielić :D.
UsuńI jak tu podzielić alfabet na wszystkich ludzi!? :)
OdpowiedzUsuńNie wiem. Wiem, że Zochacz sobie "z" zawłaszczyła :D
UsuńMoja Majka będzie musiała dzielić "M" z tatusiem ;) ale myślę, że jako córeczka tatusia jakoś to przeżyje ;)
OdpowiedzUsuńAch, te literki. Ach, ten Zochacz:)
OdpowiedzUsuńU nas z półroku temu Joacha zabrała W. wiertarkę. Pytam, dlaczego. A ona na to: wiertarka jest moja, bo w środku jest A jak Asia!
Niestety było. Za to nijak nie było W.
W mojej rodzinie są wszyscy na M, ja chciałam tą tradycje przekazać moim dzieciom tylko na A, ale do Niko żadne imię na A nie pasowało no i chłopcy je wybrali wiec byłam na przegranej pozycji ;)
OdpowiedzUsuń