Mama odłożyła telefon i poinformowała dzieci, że Tata będzie musiał zostać dłużej w pracy w związku z czym plany na wieczór ulegają zmianie. Zochacz zasępiła się i spytała "Ale czemu Tata musi zostać w pracy na wieki?".
Szczęśliwie nadgodziny w Taty firmie nie są liczone w stuleciach.
o tak, w takiej sytuacji moje dzieci mają podobne odczucia ...
OdpowiedzUsuńno to całe szczęście, że nie są liczone w stuleciach, bo tak to Tata miałby przerąbane ;o)
OdpowiedzUsuńTo niezłą tata ma pracę jak tam wiekuje ;)
OdpowiedzUsuńA chociaż płatne te nadgodziny?
OdpowiedzUsuńdobrze, że nie dodała amen, to jeszcze jest jakaś szansa hehe :-)))
OdpowiedzUsuńDzieciaki są świetne . Ale wiem z perspektywy pracy mojego męża że wieczory samotne się dłużą ....
OdpowiedzUsuńSzczęśliwie okazało się to tylko nad-pół godziny :)
UsuńPo 17.00 kwadrans=wieczność. Dopóki nie zaczęłam być mamą, nie sądziłam, że wieczności mogą być policzalne.
OdpowiedzUsuńOj tak tak, zgadzam się w 100%!
UsuńMy też znamy nadgodziny tatowe :(
OdpowiedzUsuńKrótka, ale zabawna i treściwa notka. Typowe dziecięce rozumowanie, bo czekanie dla nich to bardzo abstrakcyjna i nielubiana rzecz, a pracodawcy sugerują się swoimi zadaniami, a nie życiem rodzinnym pracowników :)
OdpowiedzUsuń