Mama poszła z Zochaczem i Jacholem na zakupy. Kiedy stała w kolejce w sklepie spożywczym Zochacz, jak pewnie każda czterolatka w takiej sytuacji, krążyła po sklepie i co chwilę przybiegała prosząc o kupienie czegoś - a to loda, a to paluszków, a to soczku. Mama w końcu nie zdzierżyła. Wyjęła portfel, przywołała córkę i wręczyła jej 2 złote. Po czym pokazała stragan przed sklepem i powiedziała "Córko przydaj się na coś. Idź kup kilo kartofli".
Zochacz monetę wzięła i wybiegła. Po pięciu minutach wróciła dzierżąc w ręce siatkę z ziemniakami.
Nooo, co się dziwić, kobieta przedsiębiorcza i samodzielna. Zadanie wykonane :))
OdpowiedzUsuńHehe i to jest idealny sposób na zahamowanie mamo kup mi...
OdpowiedzUsuńHahah super :)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować :)
http://kusiatka.blogspot.com/
Fajnie, że się na blogspota przeprowadziliście;) Moja czteroletnia Dusia ma dokładnie tak samo, ale nie poszłaby na kupno pyrków zamiast "zachciewajki", niestety;/
OdpowiedzUsuńAniu mam pytanie odnośnie przenoszenia całego bloga z bloxa. Mogę napisać na priv? Albo podam Ci mój dres mailowy i tam się odezwij, ok? joasiadutkowiak@wp.pl
Hej, byliśmy poza domem. Odezwę się na maila :).
Usuńhe he no to nieźle to rozegrałaś Mamo Pietruszki - bardzo sprytnie ;o)
OdpowiedzUsuńDzielna dziewczynka :) ponoć nie wolno sprzedawać dzieciom do 12 roku życia ;) Dobrze, że Zochacz nie byla o tym fakcie poinformowana :*
OdpowiedzUsuńNo jak ostatnio czytałam kodeks cywilny to można było tylko za zgodą rodzica ;). Zresztą jakby co to ryzyko jest po stronie sprzedawcy. I wcale nie byłam pewna czy jej sprzeda. Musiała zrobić wrażenie bardzo pewniej siebie :P.
Usuń