Jednym z najczęstszych pytań po tym jak Mama urodziła trzecie dziecko było "A czy on też będzie miał, no wiesz, taki swój przydomek?". Mama za każdym razem kiedy je słyszała odpowiadała zmieszana, że pewnie tak. Choć w sumie to trudno powiedzieć.
Prawdą jest, że Mama nigdy przydomków nie szukała ani nie wymyślała. One same zakradają się niepostrzeżenie kiedy nikt nie patrzy. W efekcie niemal od zawsze kiedy Mama zaczynała spędzać z kimś więcej czasu przestawała zwracać się do tej osoby imieniem które miała ona wpisane w akt urodzenia a zaczynała mówić do niej jakoś inaczej. Zwykle jako jedyna.
Kiedy urodził się Jaś, Mama też nie szukała przydomku. Wiedziała za to dobrze jakiego by nie chciała. Cóż jednak robić kiedy przydomek przybył, zobaczył i rozpanoszył się? Mama żaliła się więc Tacie "Ale ja nie chciałam, żeby on miał "ch" w środku bo będzie za bardzo podobny do Zochacza. I wolałabym żeby kończył się na samogłoskę, najlepiej na "a", żeby był podobny do Pietruszki. "Wania" byłby idealny".
Tata szeroko otworzył oczy ze zdumienia po czym pokręcił głową "Wania? Chyba żartujesz, jaki Wania? Przecież to jest Jachol. Po prostu Jachol". No i chyba nic się już w tej kwestii nie da zrobić.
Pietruszka, Zochacz i Jachol. Cóż to za ekipa.
Prawdą jest, że Mama nigdy przydomków nie szukała ani nie wymyślała. One same zakradają się niepostrzeżenie kiedy nikt nie patrzy. W efekcie niemal od zawsze kiedy Mama zaczynała spędzać z kimś więcej czasu przestawała zwracać się do tej osoby imieniem które miała ona wpisane w akt urodzenia a zaczynała mówić do niej jakoś inaczej. Zwykle jako jedyna.
Kiedy urodził się Jaś, Mama też nie szukała przydomku. Wiedziała za to dobrze jakiego by nie chciała. Cóż jednak robić kiedy przydomek przybył, zobaczył i rozpanoszył się? Mama żaliła się więc Tacie "Ale ja nie chciałam, żeby on miał "ch" w środku bo będzie za bardzo podobny do Zochacza. I wolałabym żeby kończył się na samogłoskę, najlepiej na "a", żeby był podobny do Pietruszki. "Wania" byłby idealny".
Tata szeroko otworzył oczy ze zdumienia po czym pokręcił głową "Wania? Chyba żartujesz, jaki Wania? Przecież to jest Jachol. Po prostu Jachol". No i chyba nic się już w tej kwestii nie da zrobić.
Pietruszka, Zochacz i Jachol. Cóż to za ekipa.
Ja tytułuję Maksia tysiącem nowych przydomków :-) Wcześniej był Maksorem teraz jest Ninio. Za pare dni zapewne wymyślę coś nowego :-)
OdpowiedzUsuńJachol Wania :) i tak i tak ładnie :)
OdpowiedzUsuńHehe Jachol macie wyobraźnię ;)
OdpowiedzUsuńno superowa ekipa ;o) też czekam na taką ;o)
OdpowiedzUsuńi tak trzymać!!!
OdpowiedzUsuńufffff przynajmniej jestem na bieżąco raz i wiem dlaczego zmiana na Jachola :)
OdpowiedzUsuńJa też nie umiem do mojego dziecka mówić po prostu po imieniu. Nie mówię już o "żabkach", "kotkach" i innych zwierzakach, których nadużywam w zwracaniu się do Małej. Najlepsze jest to, że kiedy używam jej imienia, to po prostu tworzy mi się jakaś taka zakręcona jego forma, co lepsze - reszta rodziny zaczyna mówić tak samo. Ciekawe, skąd to się bierze?
OdpowiedzUsuńFajnie, że nie tylko ja tak mam. :)
Przebrnęłam przez całego bloga (tak, tak archiwum też) wraz z komentarzami :). Pietruszkowa Mamo, pięknie piszesz i świetnie puentujesz swoje genialne dzieciaki!! Swoich jeszcze nie mam, ale dzieci lubię, a czytać o wybrykach Waszych Pociech to sama przyjemność :). Tworzycie idealną ekipę. Pozdrawiam gorąco całą rodzinkę!!!
OdpowiedzUsuń@ Lidzia007 : Serdecznie witamy :). I podziwiam za wytrwałość.
OdpowiedzUsuńJa teraz mówię po imieniu, ale pierwsze miesiące nie byłam w stanie się przemóc, choć sama wybrałam i mi się podobało :P Teraz mam to samo, ciężarne już mówią do brzuchów tak jak wpiszą im w metrykę, a ja, choć imię już na 90% wybrane, nie potrafię.
OdpowiedzUsuń'Jachol' mnie rozbroił :) Cała ekipa ma świetne ksywki :)
OdpowiedzUsuńEkipa boska! Ale się uśmiałam:) że Wania i w ogóle:) cudny post! Macham do Jachola:)
OdpowiedzUsuń