Mamy praca wymaga co jakiś czas 2-3 dniowych wyjazdów. Kiedy koledzy z biur które odwiedza dowiadują się, że Mama ma dwójkę małych dzieci najpierw robią wielkie oczy a potem zaczyna się zwykle standardowa wymiana zdań:
- Aha, twoja mama do was przyjechała na ten czas kiedy u nas jesteś?- Nie.- No to kto się dziećmi zajmuje?
- No mój mąż.
- Aha, urlop wziął?
- Nie, dlaczego?
- No to co się z dziećmi dzieje?
- Rano zawozi je do żłobka i przedszkola, popołudniu odbiera, karmi, myje, kładzie spać. Normalnie.
Tu rozmowa zwykle się urywa, ale wzrok rozmówcy wyraźnie mówi, że Mamie nie wierzy i że coś musi być na rzeczy bo przecież ojciec nie potrafiłby sam zająć się dwójką dzieci przez 3 dni.
***
Fakt, że ktoś podważa jego kompetencje jako ojca bardzo Tatę irytuje. Ale ostatnio dostał wsparcie z nieoczekiwanej strony.
Wczoraj wieczorem wynikła nieprzewidziana sytuacja i Tata musiał szybko wyjść z domu wieczorem. Kiedy Mama się z nim żegnała powiedziała "Nic się nami nie przejmuj, nie musisz się spieszyć z powrotem, ja sobie z dzieciakami bez problemu poradzę".
Kiedy Mama zamknęła drzwi zobaczyła zadumanego Pietruszkę który powiedział "Tata sobie z nami dwojgiem sam poradzi. Ale czy Mama sobie z nami sama poradzi? Chyba nie".
no to Cię chłopak podsumował....
OdpowiedzUsuńhehehe pomóc Ci???
OdpowiedzUsuńależ Ci "laurkę" wystawił :)
OdpowiedzUsuńA to mądrala, czyżby męska solidarność się w Nim odezwała ?
OdpowiedzUsuńUprzejmie melduję, że sobie poradziłam ;).
OdpowiedzUsuńhi hi, bardzo lubię te Twoje historie :-)
OdpowiedzUsuńJa pamiętam jeszcze minę pani w żłobku, kiedy Michaś wyraźnie wolał być na rękach u taty. "A pani pewnie nie karmi go już piersią" "Nie no, karmię jeszcze" "To baaardzo dziwne". I tak jest na każdym kroku, dziwny jest ten świat, że tak się dziwi ;)
OdpowiedzUsuńOj coś mi to przypomina. Tata to guru, tata to idol, tata to masthaw, tata to... Bez taty ani rusz!
OdpowiedzUsuń