Dobre momenty jak fotografie, zbieram w swej głowie jak w starej szafie ...
wtorek, 17 stycznia 2012
Porządnicka
Zochacz przywędrowała do kuchni z papierkiem w ręku. Spojrzała na Mamę po czym podeszła do szafki w której jest kosz na śmieci i szarpnęła zamknięcie którym jest zabezpieczona przed niepowołanym otwarciem przez małe rączki.
Mama podeszła zaintrygowana i spytała "Chcesz żebym otworzyła kosz?". Zochacz szarpnęła zamknięcie potwierdzająco. Mama otworzyła więc szafkę. Zochacz wyrzuciła papierek do kosza. Po czym poczekała aż Mama ponownie zamknie szafkę. I odmaszerowała do pokoju.
"To jednak nie jest moje dziecko" jęknęła Mama. "Za to na pewno jest moje" dodał z dumą Tata.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
:))))))))))
OdpowiedzUsuńMoja Tycia siedziałabym w koszu cały dzień i nie w głowie jej wyrzucanie papierków :)
OdpowiedzUsuńbo "porządnictwo" jest uwarunkowane genetycznie i gen ten uaktywnia się co drugie pokolenie. Mój syn jest porządnicki, jego obie Babcie również...
OdpowiedzUsuńMy też mieliśmy wątpliwości, czy dziecko jest nasze - odnosi do kuchni talerze, kubki i miski, wyrzuca do kosza śmieci, zamiata, odkurza, po zjedzeniu wyciera sobie buzię i blat stolika. Raczej nie obserwował zbyt często takich czynności, bo rodzice to syfiarze nieziemscy. Ale jest w rodzinie jeden pedant - dziadek. Świadczy to o prawdziwości teorii o "co drugim pokoleniu".
OdpowiedzUsuń