Mama odprowadziła Pietruszkę na zbiórkę zuchów. Widząc, że drużynowa już zaczęła mówić, Mama poklepała Pietruszkę po ramieniu i powiedziała "No idź już synu do koła!". Pietruszka spojrzał na nią z dezaprobatą i odparł "To nie jest koło tylko okrąg, bo nie jest w środku zamalowany".
Jak napisała jedna z Czytelniczek - uczymy dzieci na własną zgubę.
Mój syn nie patrzy z dezaprobatą, tylko z politowaniem...
OdpowiedzUsuńSynowie nas uczą precyzji wypowiedzi po prostu...
OdpowiedzUsuńMoi tacy sami:):)
OdpowiedzUsuńmądrala nie ma co :) Ucz się moja droga, ucz - od własnego syna :)
OdpowiedzUsuńO rany... już widzę, jak moja Mała będzie gadać... ech;)
OdpowiedzUsuńhahaha :)) Uwielbiam go :)
OdpowiedzUsuńTaaaa.... Skąd my to znamy... Twoja Pietruszka poucza matematycznie, a moja ostatnio fizycznie. Jeszcze kiedyś on dostanie Nobla z fizyki a ja obronię doktorat, mimo wrodzonej tępoty w tym kierunku :)
OdpowiedzUsuńKonkret i zmysł logiczny - pielęgnuj je Matko, to cechy na wagę złota :)))))
OdpowiedzUsuńNo pięknie... Już się boję, jak mnie będą poprawiać :P
OdpowiedzUsuńRacja, jak to mówią jajko madrzejsze od kury, lub uczeń przerósł mistrza...mama pilnuj sie ;)
OdpowiedzUsuńZuch Pietruszka! I to matematyczny:)
OdpowiedzUsuń