Rodzice rzadko zabierają dzieciaki do restauracji bo młodzież nie do końca sobie radzi z savoir-vivrem.
Ostatnio w trakcie wycieczki wypadła im jednak konieczność zjedzenia na mieście. Wybór padł na restaurację która serwuje potrawy z Etiopii i Erytrei. Okazał się to być strzał w dziesiątkę. Cała trójka, z Jacholem na czele, zachowywała się dokładnie tak jak pozostali goście. W tej restauracji nie ma bowiem sztućców i wszyscy jedzą palcami.
Myślę, że moi chłopcy pokochaliby to miejsce natychmiast :)
OdpowiedzUsuńU nas problem jedzenia palcami jest akurat najmniejszy ,bardziej nam dokucza bieganie po lokalu ;) A tak serio to my tez nieczesto wychodzimy ale mamy dwie ulubione restauracje,do ktorych wracamy co jakis czas. A im dzieci starsze tym chyba lepiej sie w takich miejscach zachowuja. Przynajmniej tym sie pocieszam :D
OdpowiedzUsuńOczywiście że z czasem jest lepiej. I wtedy człowiek wpada na pomysł że czas na kolejne dziecko :D.
UsuńTaaa. U mnie to powoli zaczyna być właśnie ten moment.
UsuńHa ha! Oj nie! Mowy nie ma! Wiesz, po ktoryms tam z kolei dziecku( unas po czwartym ) nadchodzi ten czas,ze potrafisz sie cieszyc z takich wlasnie podrosnietych dzieci i doceniasz te plusy stanu rzeczy. Tego sie bede trzymac;)
Usuń@Hania: po czwartym mówisz... A ja miałam nadzieję że jednak po trzecim ;)
Usuń:) :) :)
OdpowiedzUsuńW takiej restauracji i ja też bym się odnalazła.