Jachol mówi na razie tylko kilka słów, w większości będących onomatopejami. Samochód to "brum", piesek to "hau". Najciekawsze jest jednak słowo określające pociąg. Dla polskiego dziecka powinno ono brzmieć "tududum". Ale Jachol po raz pierwszy z bliska zobaczył pociąg dopiero w Szwajcarii. Co więcej, widzi go codziennie bo mieszka tuż przy stacji i co wieczór odbiera z niej Mamę wracającą z pracy. Z tego też względu dla Jachola pociąg to delikatnie wyszeptane "szszuuuu".
Oj tam oj tam, my blisko torów mieszkamy i też jest delikatne szuuu... Na szczęście jakoś kolei w Polsce wreszcie się zmienia. Ostatnio to nasz ulubiony środek transportu :)
OdpowiedzUsuńO, to fanie! W Warszawie to jednak nadal robi tududum, tudum :). A my też kolej polubiliśmy. Zwłaszcza piętrowe wagony, gdzie z góry wszystko widać!
UsuńPamiętam, że kiedy w 80 r. byłam w NRD zadziwiało mnie jak cicho jeżdżą pociągi. A teraz (od jakiegoś czasu) nasze tak jeżdżą. Ostatnio zrobiłam pociągami ponad 600 km i właśnie takie szuuu tylko było...
OdpowiedzUsuńA znacie pociągowy wierszyk Żeromskich? Monika Żeromska wspomina jak recytowała z rodzicami w rytm stukających kół...
(Uwaga rekalama: Pociągi zauważyły Kartę Dużej Rodziny i ceny są niebywale konkurencyjne)
O! Super wiedzieć! Musimy sprawdzić po powrocie ;).
UsuńTo bardzo oryginalne określenie do pociągu :)))
OdpowiedzUsuńciekawe. lubię dziecięce słówka i powiedzenia. :)
OdpowiedzUsuń