Wujek Maciek i Ciocia Jowita zrobili rodzicom najlepszy prezent na świecie i podarowali im wolne popołudnie. Rodzice zaplanowali wypad do kina a Wujek i Ciocia mieli zostać z maluchami. Mama już kilka dni wcześniej zaczęła szykować długą listę zaleceń i rekomendacji. Ale ostatniego dnia wyrzuciła ją do kosza, uznając, że opiekunowie są rozsądni i nadmiar informacji tylko im życie utrudni.
Kiedy jednak w sobotę rano Wujek Maciek zadzwonił i zapowiedział, że planują piec z dziećmi pierniczki, Mamy pewność siebie trochę się zachwiała. Szczęśliwie Tata pogłaskał ją uspokajająco po ramieniu i wyprawa do kina była niezagrożona.
Wracając do domu Mama rozejrzała się po ulicy i powiedziała "Nie widzę straży pożarnej". Tata się roześmiał i dodał "I spalenizny też nie czuć". Kiedy doszli do drzwi okazało się, że zamiast spalenizny czuć piękny zapach domowych ciasteczek. Na stole w salonie leżały bowiem:
Pietruszka i Zochacz byli pierniczkotwórstwem zachwyceni. Podobnie jak samymi pierniczkami. Nie oni jedni zresztą.
Mniam :) U nas to pieczenie dopiero w planach...
OdpowiedzUsuńwyglądają przepysznie! tacy opiekunowie to skarb :)
OdpowiedzUsuńświetne te pierniczki :) No i młodzież się nie nudziła :)
OdpowiedzUsuńmniam, mniam:)
OdpowiedzUsuńsuper!
OdpowiedzUsuń