Mama i Zochacz czytały książeczkę o zwierzątkach na wsi. Przeglądając ją Mama spytała "A gdzie jest krokodyl?". Zochacz zerwała sie na równe nogi i zawołała "Ide szukać kokodyla. Czekaj tu na mnie. Wracam"
* * *
Krokodyl występuje w innej książeczce. Poświęcona mu strona zaczyna się od słów "Witaj panie krokodylu ...". Jednak widząc obrazek Zochacz nieodmiennie mówi "Dzień dobly panie kokodylu".
zaimponowałaś mi. Ponownie. :)
OdpowiedzUsuńOjej, Ofczasta, bardzo mi miło. Ale czym? Przeciez to Zochacz szuka krokodyli ;).
OdpowiedzUsuńMamo Pietruszki i Zochacza (pamiętam, że w czasie lektury blogu znalazłam w którymś wpisie Twoję imię, ale mi umknęło, przepraszam),
OdpowiedzUsuńZosia jest doskonała sama w sobie. :)
Na mnie jednak wrażenie zrobił fakt, że Autorka blogu zna zdanie M. Rusinka. ;)
Większość osób nawet się nie zastanawia nad tym nieszczęsnym "Witam" na początku maila. Ja wiem, że Ty nie jesteś "większość", ale to i tak robi wrażenie. :)
Polecam lekturę blogu profesora Bralczyka. Chociaż założę się, że już znasz. :)
Serdecznie i gorąco pozdrawiam. :)