Pietruszka i Zochacz oglądali z rodzicami "Mamucią gwiazdkę". Film bardzo wciągnął Zochacza - przez całe 30 minut relacjonowała na bieżąco wszystko co się działo na ekranie. "Jest Kołaj. Nie ma Kołaja. Jest Zosia słoń. Nie ma, poszła Zosia słoń. Mama i Tata słoń szukają Zosi. Bach kotek, przewrócił się ....".
Mama się czuła jakby nie widzieć kiedy adoptowała redaktora Szaranowicza.
P.S. "Zosia słoń" to oczywiście mała panna mamut. A "kotek" to, jakże uroczy, tygrys szablozęby.
Mój też już tak zaczyna :D Chociaż na razie traktuje sprawę wybiórczo, tzn. komentuje tylko to, co go szczególnie interesuje - zwykle, że ktoś płacze, że są dzieci lub że ktoś się wywrócił ;)
Mój też już tak zaczyna :D Chociaż na razie traktuje sprawę wybiórczo, tzn. komentuje tylko to, co go szczególnie interesuje - zwykle, że ktoś płacze, że są dzieci lub że ktoś się wywrócił ;)
OdpowiedzUsuńsuper komentatorka :) my wybraliśmy się do kina na IV część, bardzo lubimy epokę :)
OdpowiedzUsuńCudowne!
OdpowiedzUsuń