Na początku niedzielnej mszy, pan z obsługi liturgicznej podszedł do rodziców i spytał czy Pietruszka i Zochacz mogliby nieść dary. W pierwszym odruchu Mama chciała odmówić, w końcu jej dzieci są jeszcze bardzo małe i nie nadają się do tak odpowiedzialnej funkcji. Zanim jednak Mama zdążyła otworzyć usta, Tata się zgodził.
Przez cały czas kiedy Pietruszka i Zochacz maszerowali przez bardzo, bardzo długą nawę główną kościoła, Mama oczyma duszy widziała jak ampułki i komunikanty lotem balistycznym lecą i rozbijają się z hukiem na marmurowej posadzce.
Oczywiście nic takiego nie nastąpiło. Pietruszka i Zochacz, wyprostowani jak struny, doszli spokojnie do stopni ołtarza i z dumą wręczyli dary księdzu. A Mama po raz kolejny uświadomiła sobie jakim skarbem jest dla dzieci ojciec.
Przez cały czas kiedy Pietruszka i Zochacz maszerowali przez bardzo, bardzo długą nawę główną kościoła, Mama oczyma duszy widziała jak ampułki i komunikanty lotem balistycznym lecą i rozbijają się z hukiem na marmurowej posadzce.
Oczywiście nic takiego nie nastąpiło. Pietruszka i Zochacz, wyprostowani jak struny, doszli spokojnie do stopni ołtarza i z dumą wręczyli dary księdzu. A Mama po raz kolejny uświadomiła sobie jakim skarbem jest dla dzieci ojciec.
:)
OdpowiedzUsuńJa do wiary mam od dłuższego czasu podejście letnio-chłodne, czyli najgorsze jakie może być. Kiedy są burzliwe dyskusje to staję zawsze w opozycji Katolicyzmu broniąc wolności wyboru. Kiedy agresywni nieprzyjemni ludzie udają, że wierzą i robią coś dlatego, że wierzą, jestem zawsze przeciwko nim. Ba nawet kiedy znajomi na FB bombardują mnie obrazkami, których nie mam ochoty oglądać udając, że walczą o własne wartości to ich blokuje.
Ale chyba gdzieś tam w środku wiem, że to wszystko nie jest takie jakie powinno być. Że ci ludzie i takie dyskusje tylko wpaczają podswtawowe chrześcijańskie idee. W swoim życiu spotkałam dosłownie kilku prawdziwych katolików. I to byli wspaniali ludzie :) I tak sobie myślę, że jeśli takie mądre dzieci wychowują się w kościele, to właśnie one mogą pokazać światu o co w tym wszystkim chodzi :)
To bardzo smutne co piszesz Myszko. Staramy się wychować nasze dzieci na dobrych ludzi i dobrych katolików. Mamy nadzieję że i o nich ktoś kiedyś powie że są prawdziwi i wspaniali :).
OdpowiedzUsuńMama więcej strachu się najadla a dzieci tak dobrze się spisaly :)
OdpowiedzUsuńPiękne...
OdpowiedzUsuńpięknie się spisali ;o) mama pewnie była dumna ;o)
OdpowiedzUsuń