Dobre momenty jak fotografie, zbieram w swej głowie jak w starej szafie ...
poniedziałek, 30 czerwca 2014
Galarepa
Niedaleko domu stoi stragan z warzywami. Mama nie była pewna czy popołudniu mają tam jeszcze to co chciała kupić, więc wysłała Zochacza przodem, żeby spytała. Zochacz dobiegła do straganu z rozwianym włosem i krzyknęła "Czy jest galarepa?".
Stojąca w kolejce pani rozejrzała się w koło i mruknęła "Galareta?". Sprzedawca spojrzał na nią z wyższością i uśmiechnął się do małej klientki "Tak, mamy kalarepę".
"To poprosimy dwie" powiedziała Mama i pogłaskała córkę po głowie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ależ ona jest samodzielna i pomocna - kochana Zochacz ;o)
OdpowiedzUsuńCo za zdolna pomicnica :)
OdpowiedzUsuńJaka ta pani w kolejce niedomyślna. Widać, że nie ma treningu odgadywania co dziecko chce powiedzieć, to oczywiste, że pyta o coś z sensem przecież ;)
OdpowiedzUsuńA Zochacz super dzielna!!!
Sprzedawca wie, co klient chcę :D
OdpowiedzUsuńUrocze :-) i fajna postawa pana od warzywek :-)
OdpowiedzUsuń