Dobre momenty jak fotografie, zbieram w swej głowie jak w starej szafie ...
wtorek, 20 marca 2012
Order uśmiechu
Zochacz weszła w fazę w której interesują ją nowe smaki. Nie odmawia niczego. Ostatnio wypatrzyła na stole cytrynę i stanowczo zażądała spróbowania. Mama wycisnęła jej sok na łyżeczkę. Zochacz wypiła duszkiem po czym padło sakramentalne "Jecze!".
Zochacz wypiła w sumie 6 łyżeczek soku z cytryny. Przy żadnej się nie skrzywiła. A na koniec zrobiła awanturę że więcej już nie ma.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Od zawsze dziwią/fascynują mnie te dziecięce ciągotki do tak radykalnych smaków:)
OdpowiedzUsuńwie, co robi kobieta sok z cytryny dobra rzecz!!!!
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak kiedys na Mazurach skończyła nam sie wszelka ciecz - został tylko sok cytrynowy.
Ja sobie popijałam i bylo mi dobrze, a reszta wysychała, ale nikt nie chciał spróbować.
heheh moi tez cytryny uwielbiaja... mnie zadzwia to ze za slodkie sie tak nie bija jak np za ogorki kiszone hehe...:) dzieci maja jakies niepojete rodziaje smakow... u nas mlode za jablka i za ogorki konserwowe sie malo nie pozabijaja a u ciebie za cytryne ale to dobrze...:)
OdpowiedzUsuńMój młodszy brat miał to samo, Dodatkowo wyjadał cytrynę z herbaty i zostawała sama skórka.
OdpowiedzUsuńNic tylko się cieszyć! Dziecię będzie zdrowe - tyle witaminy C i to w czystej postaci! :)