Zochacz biegała po podłodze zrobionej z luźno ułożonych desek. W pewnej chwilii skuliła się z bólu - okazało się, że wbiła sobie w stopę, pomimo skarpetek, kilkanaście drzazg. Mama i Tata pieczołowicie wyjmowali je po kolei, z pomocą pęsety i igły.
Po pół godzinie w to samo miejsce pobiegł Pietruszka i on równieć nagle się skrzywił i złapał za stopę. Mama sięgnęła po igłę której jeszcze nie zdążyła odłożyć.
W tej chwili Jachol upadł nagle na (zupełnie bezpieczną) podłogę w kuchni i zaczął zdejmować skarpetkę rozpaczający głośno. Skoro stopy Pietruszki i Zochacza zaliczyły bliskie spotkanie trzeciego stopnia z igłą to dlaczego jacholowa stopa miałaby być gorsza.
To sie nazywa solidarnosc :D
OdpowiedzUsuńhaha oni są genialni :D
OdpowiedzUsuńNo bo jeszcze coś fajnego by go może ominęło?
OdpowiedzUsuńWszystko zostało w Rodzinie :)
OdpowiedzUsuńZDecydowanie solidaryzowali się w bólu :)
OdpowiedzUsuń