W szkole Pietruszki i Zochacza obowiązuje zasada że po lekcjach rodzice podjeżdżają samochodami do punktu zbiórki do którego dzieci doprowadzają nauczyciele. Ostatnio kiedy Tata podjechał, Zochacz już na niego czekała, ale Pietruszki nie było. Nauczycielka odpowiedzialna tego dnia za wydawanie dzieci wzięła do ręki megafon i spytała Taty jak nazywa się jego starszy syn. "Piotr" odparł Tata. Nauczycielka spojrzała na Tatę karcąco i spytała o nazwisko, dodając, że musi wiedzieć jakiego Piotra ma wołać. Tata podał jej więc własne, typowo polskie nazwisko.
Po chwili z megafonu rozległ się komunikat "Piotr Something please come to parents' pick-up! (Piotr Cośtam proszony o przyjście na miejsce odbioru przez rodziców!)".
A wystarczyło Tacie zaufać.
hahahaha, a mogła nie pytać;)
OdpowiedzUsuńA Pietruszka przyszedł?
OdpowiedzUsuńZatem w przyszłosci warto zapytać czy umie powtórzyć :)) Ale jeśli Piotr (a nie Peter) to przecież nie powinno być problemu :)
Przyszedł :). W podstawówce Piotr jest jeden ale dzieci w sumie pewnie 500 więc nauczyciel wszystkich nie zna.
UsuńBosko! Leżę i chichoczę:D
OdpowiedzUsuńLata temu, kiedy zwiedzałam Filadelfię w takim objazdowym busie, Pani przewodnik, pięknie opowiadała o pomniku polskiego bohatera Tadeusza Koscjusko i łamała sobie język okrutnie. Postanowiłam jej pomóc i zawołałam poprawnie Kościuszko, na co z mikrofonu usłyszałam, " a tutaj mamy pomnik Polskiego bohatera, którego imię i nazwisko prawidłowo wymienia Pani siedząca z tytułu...:D"
OdpowiedzUsuńHa ha ha! Powinnas slyszec jak anglicy wymawiaja nasze nazwisko i imiona naszych dzieci :) Piekne to jest:D
OdpowiedzUsuń