Mamy koleżanka z pracy pojechała wczoraj w zaplanowaną wiele tygodni temu delegację. Niestety tuż przed wyjazdem dowiedziała się, że dzieci sąsiadki która miała zająć się jej synem poważnie zachorowały. W trybie awaryjnym Rodzicom przybyło więc czwarte, szczęśliwie już odchowane, dziecko.
Eddie jest Australijczykiem i jak nietrudno zgadnąć po polsku nie mówi. Wieczorem, Pietruszka próbował go wciągnąć do wspólnej zabawy. Przyszedł więc do rodziców, z prośbą żeby przetłumaczyli gościowi jego propozycję. Mama twardo odmówiła, zachęcając syna żeby spróbował porozmawiać z Eddiem sam. Widząc niechęć Pietruszki dodała „No przecież wiesz jak jest po angielsku bawić się”. Rozeźlony Pietruszka zacisnął żeby. Wtedy z tyłu rozległ się usłużny głosik Zochacz „Play!”.
Szczęśliwie zabawa lego nie wymaga wielu słów, więc chłopcy bawili się bez trudu. A jakby co to wiedzieli, że zawsze mogli zatrudnić Zochacz jako tłumacza.
Hehe no jak zawsze pomocna :)
OdpowiedzUsuńZochacz górą :)
OdpowiedzUsuń