Mama grała w scrabble na dwóch graczy - miała dwa pudełeczka z literkami, z których na przemian układała słowa. W pewnej chwili Zochacz poprosiła, że chciałaby zagrać z Mamą.
Ponieważ Zochacz zna tylko kilka literek, nie było mowy o tym, żeby sama układała słowa. Mama przydzieliła więc jej inne zadanie. Otóż po każdym ułożonym przez Mamę słowie Zochacz miała dolosowywać nowe literki, tak żeby w sumie w pudełeczku było ich siedem.
Zochacz poradziła sobie z tym zadaniem koncertowo, ani razu nie myląc liczby kostek z literami. Mama miała jednak pewne wątpliwości co do obiektywizmu maszyny losującej. Jakie jest bowiem prawdopodobieństwo, że wśród siedmiu liter będzie aż pięć "N"?
Ponieważ Zochacz zna tylko kilka literek, nie było mowy o tym, żeby sama układała słowa. Mama przydzieliła więc jej inne zadanie. Otóż po każdym ułożonym przez Mamę słowie Zochacz miała dolosowywać nowe literki, tak żeby w sumie w pudełeczku było ich siedem.
Zochacz poradziła sobie z tym zadaniem koncertowo, ani razu nie myląc liczby kostek z literami. Mama miała jednak pewne wątpliwości co do obiektywizmu maszyny losującej. Jakie jest bowiem prawdopodobieństwo, że wśród siedmiu liter będzie aż pięć "N"?
W sumie fajna metoda na nauki prostego liczenia :) A co do obiektywizmu maszyny losującej to już nie idzie tego inaczej nazwać jak mega pech ;)
OdpowiedzUsuńDlaczego zaraz pech - Po prostu Zosia łączy wiele pasji i talentów: humanistyczne (słowotwórstwo - sama gra), matematyczne (losowanie, liczenie) i artystyczne (śpiew oraz tworzenie tekstów: NaNaNaNa...nanana...nana)
OdpowiedzUsuńCo by nie powiedzieć srable edukują ;)
OdpowiedzUsuńoo to miała szczęście do tych "n" :o) Mama pewnie niezbyt była zadowolona z wyników losowania ;O)
OdpowiedzUsuńCzy ktoś się dziwi, ze na planszy pojawiło się słowo "nowenna" ;)
OdpowiedzUsuń