Trzy lata temu Mama pisała na blogu o wyzwaniu jakim było kupienie mrożonej włoszczyzny w towarzystwie niemowlaka.
Dziś Mama stanęła przed analogicznym wyzwaniem czyli kupieniem bułek dla Pietruszki do szkoły. Dumała dłuższą chwilę jak iść na zakupy z Jasiem nie zabierając jednocześnie Jasia do sklepu, po czym postanowiła sprawdzić jak tym razem poradzi starszy syn.
Pietruszka wszedł do piekarni, a po chwili wyszedł z dwiema kajzerkami. Resztę oddał. I nawet policzył dokładnie ile bułki kosztowały i dlaczego reszty było akurat tyle. Będzie dobrze.
Dziś Mama stanęła przed analogicznym wyzwaniem czyli kupieniem bułek dla Pietruszki do szkoły. Dumała dłuższą chwilę jak iść na zakupy z Jasiem nie zabierając jednocześnie Jasia do sklepu, po czym postanowiła sprawdzić jak tym razem poradzi starszy syn.
Pietruszka wszedł do piekarni, a po chwili wyszedł z dwiema kajzerkami. Resztę oddał. I nawet policzył dokładnie ile bułki kosztowały i dlaczego reszty było akurat tyle. Będzie dobrze.
już po słowie na 'y' doszłam do pewnego wniosku, a teraz tylko się upewniłam: rośnie w Waszym domu geniusz :)
OdpowiedzUsuńHahaha, uśmiałam się czytając wpis sprzed 3 lat! Jak to facet, na karteczce trzeba napisać ;) Ale teraz widać progress! :D
OdpowiedzUsuń