środa, 14 listopada 2012

Poranny brak


Kiedy Pietruszka był w wieku Zochacza miał zwyczaj wynurzać się w weekendowe poranki o świcie i ładować się rodzicom do łózka, zwykle z tłumem pluszaków. Rodzice próbowali się buntować, ale w końcu skapitulowali i pogodzili się z nieuniknioną okupacją.

W niedzielę Mama wstała chwilę później. Poszła do pokoju synka i znalazła tam także Tatę i Zochacza. Uśmiechnęła się do nich i zaproponowała "To co, idziemy się wszyscy poprzytulać u rodziców w łóżku?". Tata wstał z ochotą. Zochacz wybiegła z radością. A Pietruszka powiedział "Teraz buduję".

I tak się skończyło nieuniknione.

5 komentarzy:

  1. czyli jest nadzieja ;-))) bo mój ma własnie etap nawiedzania nas w nocy, niesamowite ile miejsca potrzebuje czterolatek ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj. To smutne. Teraz sama chętnie wygoniłabym młodszą ze swojej pościeli, ale tak jak napisałaś kiedyś się to wszystko co dobre kończy, starsza już od 2 lat sypia w swoim łóżku.
    Puki co nie protestuję, ale nocki mam zwykle nieprzespane.

    OdpowiedzUsuń
  3. wszystko się kiedyś kończy...

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas to będzie duża zmiana, bo my śpimy razem. Jakoś mi do niej nie śpieszno ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za wszystkie komentarze :)