poniedziałek, 18 marca 2013

Radość z wizyty rodzinnej


Pietruszka i Zochacz byli z rodzicami w kościele na mszy o 11.30. Wrócili do domu o 12.45 i Zochacz stanowczo zażądała zupy. I to ciepłej. Co prawda Tata się buntował, bo przecież na 14 szli na obiad do Babci, ale Mama postawiła jednak przed córcią talerz zupy.

O 13.30 Zochacz dostrzegła, że Mama zaczyna szykować już ubrania wyjściowe. Rozpromieniła się i krzyknęła "Jedziemy do babci? To dobrze bo już głodna jestem!".

7 komentarzy:

  1. czyżby "okres żerny"?? ;-). Margolcia czasem też ma takie dni, że głodna jest prawie non stop, a kilka dni później zauważamy, że ubranka coś się pomniejszyły :-). Może niedługo koszulka z pandą "się skurczy" :-). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje też mnie czasami zaskakują swoim apetytem:)

    OdpowiedzUsuń
  3. @eNNka : Zjadła 2 talerze rosołu i cały talerz drugiego (z dokłądką i miesa i ziemniaków). Poprawiła ciastem.

    OdpowiedzUsuń
  4. dobrze, że apetyt dopisuje. jak ja bym chciala, zeby moja mala tez tak chetnie jadla :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pasuje mi przysłowie: "niedaleko pada jabłko od jabłoni" sparafrazowane do wersji: "niedaleko pada jabłko od drugiego jabłka z tej samem jabłoni" :)

    Myślę oczywiście o apetycie starszego Brata ;-)

    Dziewczynka z możliwościami :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za wszystkie komentarze :)