poniedziałek, 22 marca 2010

Na gigancie


W niedzielę Pietruszka był z rodzicami w centrum handlowym - w związku z nagłym atakiem wiosny rodzice musieli kupić mu nowe buciki.

Po udanych zakupach, rodzice postanowili kupić ciasto na deser. Odwrócili się dosłownie na sekundkę. Ale sekundka wystarczyła, żeby Pietruszka zniknął. Zdenerwowani rodzice zaczęli biegać i wołać. Mama się popłakała, oczami duszy widząc już Strasznego Porywacza Małych Chłopców. Tata pobiegł w poszukiwaniu biura ochrony. I dochodząc już do tegoż biura, dokładnie w przeciwnym końcu centrum handlowego, zobaczył Pietruszkę przed straganem ze słodyczami.

Mama Pietruszkę wycałowała, zrugała i jeszcze raz wycałowała. A Pietruszka spokojnie powiedział "Ja was szukałem, bo gdzieś sobie poszliście". Tak, w końcu to rodzice polecieli gdzie oczy poniosą.

3 komentarze:

  1. I szukał Was przy straganie ze słodyczami? ;o)))

    OdpowiedzUsuń
  2. nasz maluch mając niespełna 2 latka, zniknął nam na lotnisku JFK w Nowym Jorku. Pilnowany przez babcię, dziadka, tatusia...Mamusia poszła drukować boarding cards, pilnujący zaczęli szarpać bagaże, a potem było tylko gdzie Kacper? z dziadkiem? z babcią? aaaaa! ja już mdlałam. Zaczęliśmy wielkie poszukiwania, a nasz syn bawił się po prostu z rosyjskim chłopcem :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za wszystkie komentarze :)