czwartek, 8 września 2011

Początki poczucia humoru


W liceum Mama oglądała sztukę teatralną o tzw. Controverse de Valladolid. Przedstawiono w niej (fikcyjny) proces, którego celem było ustalenie czy Indianie mają duszę. Jednym z kluczowych argumentów przeciwko tej tezie było to, że Indianie nie mają poczucia humoru - nie reagowali bowiem na sztuczki błaznów, odgrywane skecze itp. Kiedy oskarżyciel skończył swą płomienną mowę potknął się schodząc z mównicy. A wtedy Indianie (i widzowie) parsknęli śmiechem, zadając kłam teorii że poczucia humoru nie mają.

Przypomniało się to Mamie ostatnio, kiedy to Pietruszka poślizgnął się na jej apaszce a Zochacz zaczęła chichotać. Pietruszce bardzo się to spodobało, więc przewracał się kilkanaście razy ku wielkiej radości siostry. Jak widać poczucie humoru jest przyrodzone każdemu człowiekowi i objawia się bardzo wcześnie.

3 komentarze:

  1. Oj tak ... chichot ... największy, gdy mamie wyrwie się "k**wa" ;) może dlatego, że generalnie nie przeklinam i to moje k, jest wtedy naprawdę nasycone jadem.

    OdpowiedzUsuń
  2. I u nas to samo, znać niemowlaki lubują się w katastrofach... a starszaki chętnie służą w inscenizowaniu kolejnych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a to mała śmieszka :) Kacperek nawet teraz wszystko musi być śmieszne, niekoniecznie nam jest wtedy do śmiechu ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za wszystkie komentarze :)