piątek, 1 lipca 2011

Szczeniaczek


Jedna z koleżanek Mamy powiedziała niedawno, że w jej odczuciu małe dzieci są trochę jak małe zwierzątka domowe. Ostatnimi czasy trudno się z nią nie zgodzić.

Odkąd Zochacz opanowała raczkowanie jej ulubionym zajęciem jest podążanie za członkami rodziny. Zwykle pogoń taka kończy się w ten sposób, ze Zochacz dogania Mamę lub Tatę po czym wdrapuje się im na nogawkę i łasi się do nogi domagając przytulenia i pogłaskania.

Za to Pietruszka wychodząc z pokoju odwraca sie do siostry i mówi "Chodź piesku za mną". I klepie się charakterystycznym gestem po udzie.

4 komentarze:

  1. O, to ja już rozumiem, dlaczego Antoś marzy, żeby Manię uwiązać w bezpiecznej odległości od jego torów, klocków i samochodzików. Albo np. zamknąć w klatce, żeby mu nic nie brała i nie psuła.

    Chyba wolę podejście Pietruszki :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. haha ciekawe jak u nas będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myszor często chwyta coś w paszczę i leci przed siebie na czterech łapach ... trudno nie dostrzec podobieństwa :)
    Zosia, mała łasica :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie się zgadzam z ta teorią...

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za wszystkie komentarze :)