Dobre momenty jak fotografie, zbieram w swej głowie jak w starej szafie ...
piątek, 1 lipca 2011
Szczeniaczek
Jedna z koleżanek Mamy powiedziała niedawno, że w jej odczuciu małe dzieci są trochę jak małe zwierzątka domowe. Ostatnimi czasy trudno się z nią nie zgodzić.
Odkąd Zochacz opanowała raczkowanie jej ulubionym zajęciem jest podążanie za członkami rodziny. Zwykle pogoń taka kończy się w ten sposób, ze Zochacz dogania Mamę lub Tatę po czym wdrapuje się im na nogawkę i łasi się do nogi domagając przytulenia i pogłaskania.
Za to Pietruszka wychodząc z pokoju odwraca sie do siostry i mówi "Chodź piesku za mną". I klepie się charakterystycznym gestem po udzie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O, to ja już rozumiem, dlaczego Antoś marzy, żeby Manię uwiązać w bezpiecznej odległości od jego torów, klocków i samochodzików. Albo np. zamknąć w klatce, żeby mu nic nie brała i nie psuła.
OdpowiedzUsuńChyba wolę podejście Pietruszki :-)
haha ciekawe jak u nas będzie :)
OdpowiedzUsuńMyszor często chwyta coś w paszczę i leci przed siebie na czterech łapach ... trudno nie dostrzec podobieństwa :)
OdpowiedzUsuńZosia, mała łasica :))
Zdecydowanie się zgadzam z ta teorią...
OdpowiedzUsuń