Tata oglądał mecz reprezentacji. Kiedy piłkarze popełnili kolejny głupi błąd, po którym wyszła bardzo groźna kontra, Tata zerwał się na nogi, złapał za głowę i zaczął w emocjach naciągać drugie przykazanie krzycząc "Jezus Maria! Nie, nie! Boże drogi!".
Przerażony Jachol przybiegł do Mamy, złapał ją za rękę i zaczął ciągnąć do salonu mówiąc "Mama! Tata ała! Tata ała!".
Mama widziała powtórkę. Takie partactwo naprawdę mogło zaboleć.
Aj tam, wczoraj fajnie grali...
OdpowiedzUsuńhmmm a o której reprezentacji mówimy?;)
O polskiej oczywiście. Ale o meczu z Irlandią Północną :)
UsuńTen mecz był zawałogenny...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nic nie strzelili, ale w sumie ważniejsze, że nie stracili bramki. No i biegali po murawie do końca. Kiedyś tylko się snuli, więc to na plus.
OdpowiedzUsuńJak mu wytłumaczyliście, że tata nie ała?
OdpowiedzUsuńMama ojojała. A jak wiadomo ojojała bolą mniej ;)
UsuńOglądanie meczu bywa bolesne ;)
OdpowiedzUsuń