Rodzice zabrali dzieci na polską mszę, przypominając Zochacz w samochodzie kilkukrotnie, że w związku z tym będą ją po mszy pytać o czym była Ewangelia. Kiedy weszli do kaplicy Zochacz pomaszerowała do szykującego się księdza i spytała "A o czym będzie dziś Ewangelia?". Zaskoczony ksiądz spojrzał na dwa warkoczyki majtające się przy zochaczowej buzi i spytał "Chcesz żeby ci przeczytać już teraz? Bo ja za chwilę będę wszystkim czytał".
Tata zdążył podziękować i zabrać córkę zanim Zochacz zdążyła wyjaśnić, że potrzebuje krótkiego streszczenia na wagę ciasteczka.
P.S. Szczęśliwie Ewangelia nie była nadmiernie trudna i Zochacz dała radę.
Spryciara ;)
OdpowiedzUsuńBystrzacha :)
OdpowiedzUsuńNa wszystko jest metoda. :)
OdpowiedzUsuńAle odpowiedź księdza też mi się podoba :)
Padłam ze śmiechu i leżę :). Da sobie dziewczyna radę w życiu.
OdpowiedzUsuńMala spryciula :)
OdpowiedzUsuń