Mama wstawiła zupę i poszła czytać Zochacz. Po skończeniu rozdziału odłożyła książkę i powiedziała "Pójdę zobaczyć jak się czuje zupa". Niezadowolona córka złapała ją za rękaw i powiedziała "Zupa nie ma czujności. Bo ona nie żyje".
Niby prawda. Ale jak zaczyna kipieć to jednak biegnie szybciej niż najlepszy sprinter.
Zupy maja juz taka nature,ze potrzebuja duzo czulosci. Jak nie to sie wzburzaja i kipia ze zlosci ;)
OdpowiedzUsuńI wtedy z obiadu nici :))
OdpowiedzUsuńMoje zupy i inne dania żyją swoim życiem :) Niestety.
OdpowiedzUsuń