Jaś skończył dwa tygodnie, nadszedł więc czas na pierwszy prawdziwy spacer. Pietruszka i Zochacz z miejsca złapali za wózek. Pchali go dziarsko - Zochacz była główną siłą napędową a Pietruszka trzymał kierunek, odpowiadał również za skręcanie kiedy doszli do zakrętu. Jaś spał sobie snem sprawiedliwego. Rodzice szli trzy kroki za wózkiem, trzymając się za ręce i uśmiechając.
Kiedy Mama przyglądała się tej scence, w jej głowie plątała się piosenka. Prawdziwie, trzy to magiczna liczba.
Tak jest! Trzy hest idealne!
OdpowiedzUsuńJejku jak ja się nie mogę doczekać takiego spacerku z trójką...
OdpowiedzUsuńTaka pogoda to tylko spacerki :)
OdpowiedzUsuńtrzy... dwie strony nieustającego konfliktu i zachwycających aktów przyjaźni... trzy... biologia mówi, że to znów Y pokonałby pozostałe... trzy... tak planowaliśmy jeszcze nieświadomi co znaczy jeden i jak bardzo dwa to sto razy więcej niż dwa razy jeden... trzy... marzenie, które pozostawiamy cudownej złośliwości losu, bo na świadome trzy nie mamy odwagi... trzy jest piękne u zochacza, pietruszki i jasia :)))
OdpowiedzUsuńJest coś w tej 3... ;) KO ostatnio też przebąknął o dopełnieniu do 3, ale może najpierw pomyślimy o drugim? ;)
OdpowiedzUsuńudany spacerek to był ;o) echhh... żebym tak ja mogła w końcu pierwszego się doczekać :o(
OdpowiedzUsuń