Dobre momenty jak fotografie, zbieram w swej głowie jak w starej szafie ...
środa, 19 października 2011
Kret
3,5 roku temu Tata badał powody dla których rzeczy położone na parapecie w pokoju Pietruszki lądują regularnie na podłodze. W końcu przydybał rocznego wtedy Pietruszkę, który wdrapywał się na konika na biegunach, po czym stojąc na jego grzbiecie (!) wywalał rzeczy z parapetu.
Wczoraj Mama przyłapała niespełna roczną córeczkę na podobnej działalności. Zochacz przysunęła sobie krzesło do okna, wdrapała się na nie, po czym zaczęła grzebać w ziemi w doniczce z kaktusem, wywalając ją z radością na podłogę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hmmm, z kaktusem, powiadasz..
OdpowiedzUsuńmali kaskaderzy:)
OdpowiedzUsuńto jakieś ekstremalne upodobania - ten kaktus:) i te wspinaczki
OdpowiedzUsuńu nas na parapetach jest... nic! wszystko Zosię kusiło, kwiat doniczkowy, ramka... przecież to takie pokusy:) ale nadal się wspina coby podziwiać widoki za oknem:) nie raz i nie dwa miałam stan przedzawałowy, gdy zastałam dziecko (10 sekund nie patrzyłam na Nią) stojące na baczność na parapecie.
OdpowiedzUsuńhistoria lubi się powtarzać :D może warto zamiast opróżniać parapety, zainwestować w kaski? :D
OdpowiedzUsuńDzieciaki wiedzą, jak dostarczyć Wam adrenaliny;) Nie zazdroszczę
OdpowiedzUsuńpamiętam tą woltyżerkę, z resztą świetną fotkę wtedy wkleiłaś :)
OdpowiedzUsuń