niedziela, 9 października 2011

Aniołeczki


Tata wyjechał wczoraj na cały weekend. Mama bała się trochę jak będzie wyglądał niedzielny poranek i od której będzie na posterunku.

Jakież było jej zdumienie kiedy Pietruszka obudził się o 8.15, po czym odsłonił zasłonki, zrobił siku i spokojnie zaczął się bawić u siebie w pokoju, niczego od Mamy nie chcąc. Zochacz obudzila się o 8.30 (po krótkim karmieniu ok. 6 rano) z uśmiechem na ustach. Aniołeczki, jak nic.

Ten wpis Mama dedykuje wszystkim czytelniczkom, które straciły nadzieję na to, ze się jeszcze kiedykolwiek wyśpią. To już niedługo!

5 komentarzy:

  1. Oby to była prawda, bo moje Dziecko już drugą noc z rzędu szaleje - budzi się o 2 i przez dwie godziny istny szał. Potem zasypia i budzi się jakby nigdy nic o 6.30:D

    Kiedyś też miałam senne poranki;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki kochana, odnawiam w sobie nadzieję! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój siedmiolatek wędruje noc w noc ostatnio... Najlepsze są komunikaty typu: tato, idę siku o 4 rano... I pobudki przed 7 w weekendy - ale są i noce, które udaje się przespać w całości, więc nadzieja jest!

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę istnieje jeszcze szansa??:D Ja straciłam nadzieję! Dziękować za światełko w tunelu!! :)



    ps. no chyba, że masz po prostu tak niepowtarzalnie grzeczne dzieciaki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. skorona, Ty weź zacznij narzekać jak Ci Tośka da popalić przez co najmniej 2 tygodnie albo 2 miesiące. 2 dni się nie liczą!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za wszystkie komentarze :)